czytelnia

7 rzeczy, których nauczyłam się w Klubie Pisarskim – Dorota Jawulska

Część 1

Skończyła się właśnie II edycja Klubu Pisarskiego. Dla mnie kończy się intensywna podróż przez meandry pisarskiego rzemiosła, w trakcie której zapoznałam się i pogłębiłam znajomość technik pisarskich, a także zdobyłam ogromnie dużo cennych doświadczeń bezpośrednio związanych ze sztuką pisania. Kiedy patrzę wstecz na te pół roku, na to jak wiele się w moim pisaniu zmieniło, żałuję, że ten Klub nie powstał wcześniej. Żałuję, że w Polsce nie ma więcej dyskusyjnych grup twórczych, w których można przedstawić swoje teksy, wysłuchać opinii na ich temat, na bieżąco ćwiczyć i ulepszać własny styl.

Pisanie jest czynnością wykonywaną w samotności, jednak każdy tekst jest przeznaczony dla czytelnika. Dyskusyjne Kluby dla pisarzy są więc naturalną częścią kreatywnego życia w Ameryce i Europie Zachodniej. Tutaj, gdzie mieszkam, w Berlinie, jest takich grup kilka, nawet w języku angielskim. Rozmowy i dyskusje o tekstach są niczym nawóz dla twórczego umysłu, pozwalają rozszerzyć pisarską świadomość, ujrzeć pewne aspekty w innym świetle, uformować niejasne wrażenia w klarowne myśli i zdania.

Klub Pisarski dał mi możliwość rozwoju na kilku różnych płaszczyznach. Nie spodziewałam się, że regularne robienie ćwiczeń pisarskich, wrzucanie ich na klubowe forum, pisanie opinii dla innych i otrzymywanie od nich opinii, wyjdzie poza naukę technik rzemiosła.

Oto 7 rzeczy, których nauczyłam się w Klubie Pisarskim.

Pisanie to kreatywny bałagan

Teksty opublikowane w książkach, gazetach, czasopismach, na stronach internetowych i dobrych blogach, są dopracowane, wartkie, wciągające, po prostu „idealne”. Wyglądają niczym pyszniący się na stole w salonie dwupiętrowy tort, na którego widok ślina napływa do ust. Obok stoi dumny, uśmiechnięty kucharz i zachęca gości do skosztowania wypieku. Raczej nie będzie opowiadał o procesie pieczenia tortu ani nie pokaże bałaganu w kuchni, który zrobił w trakcie pracy. Goście nie zobaczą więc rozsypanej mąki i cukru, skorupek od jajek, tłustych plam po maśle na fartuchu, dwóch nieudanych zakalców w koszu na śmieci, bo coś poszło z ciastem nie tak, oraz resztek polewy, która została, bo było jej za dużo. Tego bałaganu nigdy nie widać, przez co można mieć wrażenie, że kucharz pstryknął palcami, a na stole pojawił się idealny tort. Tak samo jest z opublikowanymi tekstami. Nie widać w nich nakładu pracy autora, pisania pierwszej, drugiej, trzeciej wersji, bałaganu w notatkach, poprawiania i skreślania. W Klubie Pisarskim miałam okazję zobaczyć proces powstawania tekstów „od kuchni”, kiedy nie są jeszcze idealne, wymagają przeróbek, coś w nich zgrzyta, czegoś jest za dużo lub za mało.

I naprawdę zrozumiałam co Ernest Hemingway miał na myśli pisząc: „First draft of anything is shit”, czyli „Pierwsza wersja czegokolwiek jest gówniana”.

Pisanie to także redagowanie

Umiejętnością, której nie spodziewałam się nauczyć i przećwiczyć w Klubie Pisarskim jest redagowanie własnych tekstów.

Nie pamiętam dokładnie kiedy, w trakcie I edycji Klubu, uświadomiłam sobie nagle, że czytanie i opiniowanie tekstów innych uczestników jest wspaniałym ćwiczeniem redagowania własnych tekstów. Przeczytanie, przemyślenie i napisanie opinii od tekstem jest świetnym sposobem na to, aby wyostrzyć swoje spojrzenie na składnię i melodię zdania, użycie wyrazów, kompozycję i logikę, sposób podejścia do tematu. Powiedzenie, że tekst mi się podoba, bądź nie, przestało mi wystarczać. Chciałam konkretów, klarowności, co dokładnie sprawia, że przy niektórych tekstach pieję z zachwytu, przy innych milczę, bo nie chcę urazić autora moją opinią. Zaczęłam drukować publikowane teksty, wklejać je do wielkiego notatnika i robić dokładną analizę, dla siebie, analizę wykraczającą daleko poza to co pisałam w komentarzu. I nagle, z czytelnika stałam się redaktorem. Co więcej, te redaktorskie notatki zaczęły tworzyć moją własną pisarską „Ars Poetica”, uzmysłowiły mi jaki styl najbardziej mi się podoba i w jakim stylu sama chcę tworzyć.

Analityczne czytanie jest jedną z najważniejszych umiejętności pisarza. Każdy pisarz jest tak naprawdę pierwszym redaktorem własnych tekstów. Czytając i opiniując testy innych można nauczyć się wyłapywać chropowatości tekstów, a potem zastosować to w trakcie poprawiania własnych prac. Jest to jedno z najcenniejszych i najbardziej rozwojowych ćwiczeń dla autorów.

Nauka pisania to nauka rzemiosła 

Ludzie wytrzeszczają oczy, kiedy mówię, że nie istnieją dla mnie „artyści”. Rzeczownik „artysta” niesie w sobie silną konotację z określeniem „pół-bóg”, ktoś władający pozaziemską mocą, wybraniec, boski faworyt. Ja tego nie uznaję. Ci, których popularnie nazywamy „artystami” nazywam po prostu „mistrzami rzemiosła”. Są to utalentowani ludzie, niektórzy nawet bardzo utalentowani, którzy nauczyli się pewnego rzemiosła i opanowali je do perfekcji przez lata praktyki. Moment, w którym zrozumiałam, że pisarstwo jest rzemiosłem był dla mnie momentem bardzo przełomowym. Zaczęłam się uczyć.

Regularne robienie ćwiczeń pisarskich jest właśnie nauką rzemiosła, poznawaniem narzędzi wykorzystywanych do opowiadania wciągających historii. W Klubie miałam okazję przećwiczyć i pogłębić moją znajomość pisarskich narzędzi, podpatrzeć, jak tych samych narzędzi używają inni uczestnicy. Było to dla mnie bardzo inspirujące. Ogromnie cennym okazała się konieczność napisania mini historyjki w zaledwie dziesięciu zdaniach. Nauczyło mnie to, jak wiele treści można zawrzeć na tak niewielkiej przestrzeni, jak skupić się na temacie, nie rozwlekać, pisać tak, aby każde zdanie było soczyste i wyraźne. Przestałam bać się krótkich form i napisałam dwa opowiadania. Sześć miesięcy temu nie potrafiłam tego zrobić.

Zauważyłam też, że im więcej narzędzi pisarskich znam i potrafię praktycznie zastosować, tym większą frajdę sprawia mi pisanie, a sam proces tworzenia staje się łatwiejszy.

Dorota Jawulska

przeczytaj drugą część artykułu

Dodaj komentarz:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *