Na początku była Hanka. Dosiadła się w tramwaju i była pierwszym człowiekiem jakiego znam, który dobrze wygląda w czerwonej czapce. Byłam zachwycona, że chce ze mną rozmawiać i odpowiada na moje pytania. Gdy pewnej nocy pojawiła się zapłakana i skarżyła na mężczyzn, poczułam, że mam nową przyjaciółkę. Każde spotkanie z nią było jak rozpakowywanie cukierka. Dawało kopa energetycznego i cieszyło, było małą grzeszną przyjemnością. A potem okazało się, że w paczce z cukierkami mojej twórczości są jeszcze inne smaki.
Druga była Marika, która usłyszała o sobie kiedyś, że jest „nieciekawą dziewczyną o ciekawym imieniu”. Z kolei Kasia była od zawsze, ale czekała 12 lat aż wrócę do pisania. Ma dziewczyna cierpliwość! Odtąd nie wiedziałam już na jaki smak trafię, gdy sięgam ręką do paczki artystycznej słodyczy. Co czeka na mnie w szeleszczącym papierku?
Nikt mnie nie uprzedzał, że odblokowanie twórczego myślenia zwabi do mnie kilka opowieści. Naraz. Zgłaszając się do Szkoły Pisania Powieści miałam pomysł na jedną historię. Nieśmiałą i niezbyt odjechaną. Ot, powieść środka. Wyszłam ze stosem notatek do co najmniej czterech. Zupełnie jakby Hanka zawołała w kosmos „Hej bohaterki! Jeśli szukacie swojej pisarki, znam jedną nową, która ma kilka wolnych miejsc! Dajcie znać na priv!”. A potem przyprowadziła je do mnie za rękę. Albo raczej mnie zaprowadziła do miejsc, gdzie mogłam usłyszeć nowe osoby. I miała rację, bo wszystkich zdecydowałam się wysłuchać. Jak udało mi się przy tym nie zwariować?
Każda z nich ma swoją teczkę z imieniem, do której wkładam zapisane kartki. Teczki pęcznieją, wchłaniają notatki dziergane na kolanie, w tramwaju lub tuż przed snem. Podsłuchane dialogi, śmieszne sytuacje lub straszne wizje. Każda dostaje swoje. Ale pracuje aktywnie tylko nad historią Hanki. Tak zdecydowałam i one wszystkie się na to zgodziły. Żadna nie pcha się przed szereg i bardzo to doceniam.
Chcę by się znały, więc zaprosiłam je ostatnio na kawę. Siedziałyśmy w cztery przy stole, po lewej stronie Hanka, która chciała przyprowadzić swoją przyjaciółkę, Magdę, bo ma problemy z niezależnością. Niestety Magda zbytnio dominowała spotkanie, więc ją wyprosiłyśmy. Obok Hanki rozsiadła się Marika. Zgodziła się gdy obiecałam, że będzie deser. U niej wszystko odbywa się w towarzystwie dobrego jedzenia. Miedzy mną a Mariką przycupnęła Kasia, od razu potwierdzając obecność skinieniem głowy. Kasia mówi niewiele, bo widzi zbyt dużo. I obie nas to przeraża.
Zapytałam dziewczyny co u nich. Hanka uprzejmie przypomniała, że „czeka aż ją napiszę”. Bardzo chciałaby już być w drugiej części, bo tam pojawiają się faceci. Marika ożywiła się – po Hance ma być ona, prawda? Skinęłam głowa. U niej faceci są, tylko same dziwaki. Ale taki już los bohaterki komedii. Kasia przyznała, że wolałaby nie opowiadać swojej historii. Obie wiemy, że w jej świecie dominują kobiety. I jesteśmy przerażone tym, co musimy napisać. Dlatego mamy Marikę. „A ja mam czekoladę i nie zawaham się jej użyć!” – największa uczestniczka spotkania wesoło podskakiwała na krześle.
Lubię je wszystkie i znajomość z każdą daje mi coś innego. Hanka bierze na siebie bycie pierworodną. Akceptuje to, że na niej uczę się pisać. Bywają dni gdy do mnie nie mówi albo nie mogę wejść w jej świat. I wtedy zdarza się coś dziwnego lub strasznego i wiem, że to element dla Kasi. Albo spotyka mnie śmieszny absurd lub facet kosmita – i Marika z westchnieniem bierze na klatę kolejną obciachową sytuację. Z humorem i ironią przyjęła rolę klauna, który rozładowuje wszystkie smutki i negatywne emocje. Wie, że jej rolą jest tworzenie równowagi dla świata Kasi. Bo Kasia bierze na siebie całe zło świata. I dzielnie opowiada to czego się boi. I boimy się razem. A Marika podsuwa nam pod nos talerzyk i mówi „Skubaj ciacho!”. Zawsze działa.
Anna Bąk
Marika jak ją napiszę, zaprasza wszystkich na ciacho :) A Kasia się przestraszyła nagłym zainteresowaniem (Marika zaraz podała jej eklerka), bo teraz już chyba obie nie mamy odwrotu. @Adam – a może iść dalej i poznać kogoś, kto wygląda dobrze w różowych skarpetkach do sandałów? :)
Zdecydowanie powinnaś poznać więcej osób dobrze wyglądających w czerwonych czapkach :)
Oo boję się co u tej Kasi ale cuekawie się zapowiada! A z Mariką mogłabym pójść na ciacho:) To masz ciekawe życie Aniu!
Najbardziej chciałabym poznać Kasię – ale poczekam na nią cierpliwie :)
Aniu! Przeczytałam, i czekam, aż będę mogła dziewczyny zabrać na kawę i ciasto!