Czy kiedyś już tu byłam?

Jaszczurka przebiegła mi drogę. Zdjęłam okulary, były tak porysowane, że nic nie widziałam, a to przedpołudnie wymagało widzenia, cokolwiek to znaczy. Powstrzymałam się, żeby znów się nie drapać, te cholerne moskity jakimś cudem pożarły mnie przez legginsy, naiwnie wierzyłam, że ubranie chroni. Nic już nie chroni, filtry UV to lipa, kryształy niezły biznes, nie istnieje tarcza antyrakietowa na serce. Wypiję sobie herbatkę z głogu, ktoś mi powiedział, że na gardło, chociaż na pudełku napisali inaczej, haha, na serce podobno. „Na twoje serce nic już ci nie pomoże Maleńka”. Ścisnęło mnie za mostkiem, ale szłam dalej, z każdym krokiem bliżej morza. Była wiosna jesienią, wszystko kwitło jak szalone, wreszcie mogło oddychać. Rozgniotłam tenisówką kolejną oliwkę, sezon się zbliżał. Czy jaszczurki jedzą oliwki? Nie wydaje mi się, ale to milsza fantazja niż świadomość, że jedzą robaki, tylko czemu nie zjadły wszystkich komarów, podrapałam się w nadgarstek. 

Morze huczało tak głośno, że grupa ludzi mogłaby podejść za moimi plecami i nie usłyszałabym ani jednego szelestu. Czy ja już kiedyś tu byłam? W poprzednim wcieleniu byłam piratem, więc może tak, przycumowałam w tej zatoce żeby odpocząć po ostatnim rabunku i wrzucić na ruszt parę krewetek. Czy piraci jedli krewetki? Kupię sobie Mapy Mizielińskich, tam na pewno jest odpowiedź. Tak, trzeba czytać, dużo czytać, czytanie pomaga, wtedy zapominam o sobie. Na pierwszym miejscu mojej listy ratowania siebie jest czytanie. Całkiem niedawno zresztą to zrozumiałam, czemu ludzie czytają powieści i czemu ja przestałam na chwilę je czytać, błogosławiony okres bycia szczęśliwą.

Co się stało, że się skończył? Nie wiem, chciałabym, żeby mnie ktoś prześwietlił i postawił mi diagnozę. Czy to dlatego, że nie mogę zapomnieć o tamtym lesie? Choćbym nie wiem jak się starała to nie mogę, stamtąd nie musiałabym już nigdzie jechać. I w nosie mam nabijanie się wszystkich, sugestie o projekcji, przeniesieniu i innych szajsach. Zakochałam się w tym lesie, jeziorze, ścieżkach i furtce na polanę i nawet byłabym gotowa spędzić tam zimę, największa deklaracja miłości, gdyby… Gdyby to było możliwe.

A teraz muszę iść, ścierpły mi nogi od siedzenia na skale i jednak smutek szarpie za rękaw, jak bardzo wolałabym zamiast tego po prostu pobiec przez łąkę.

[wrzesień 2018]