Przez parę lat redaktorskiej pracy pomogłam napisać kilkanaście książek. Część z nich została wydana. Jestem z nich wszystkich bardzo dumna!
Część autorów szuka wydawcy. Jeśli jesteś wydawcą i szukasz ciekawych książek do wydania, napisz do mnie, a ja przekażę ci kontakty do pisarzy.
A może chcesz napisać ze mną książkę?
Joanna jest wspaniałą prowadzą i przewodniczką po języku polskim. Warsztaty z nią, pomijając wartość merytoryczną, są również naprawdę dobrą zabawą!
Warsztaty były ciekawe i zabawne. Wspaniale się bawiłam. Dostałam nowe pomysły na ćwiczenia i na pewno wykorzystam je w pracy. Ula, polecenia tłumaczyła w zrozumiały i w zwięzły sposób. Widać, że lubi to co robi. Bardzo chętnie przyjdę na kolejne warsztaty, pomimo, że pisanie to nie moja bajka.
Marta jest cudownym wynaturzeniem w pisarskim świecie. Absolutnie szczera, prostolinijna. Obnaża bezsensowne, kreowane nie wiadomo po co zasady pisarskie i wydziera pisanie ze sztywnych, głupich ram. U Marty nie ma: bo tak się to robi. Jest za to eksperyment, ciekawość, odkrywanie. U Marty wszystko wolno! Zachęca do prób, nie nakazuje ale wpędza w chaszcze aby znaleźć coś, czego jeszcze nikt nie odkrył. Potrafi subtelnie prowadzić autora przez scenę aby wydobyć jej wyjątkowość. I tak się właśnie czynią pisarskie cuda! U Marty nie ma wstydu, za to jest zabawa. To jej newslettery czytam zawsze i to dokładnie wtedy, gdy dostaję powiadomienie! Są zabawne, proste i zrozumiałe od pierwszego czytania!
Gdyby ktoś na początku roku powiedział mi, że z 3-miesięcznego kursu pisania powieści wyjdę z pomysłem na książkę, gotowym planem wydarzeń, że no nic, tylko siąść i pisać – z całego serca doradziłabym mu zmianę dealera.
Ale tak właśnie było!
Na kurs zapisałam się w porywie szaleństwa, nie do końca wierząc, że cokolwiek zmieni, jednak przypuszczając, że nie zaszkodzi. Chciałam rozwinąć nieco swój warsztat pisarski, o pisaniu książki nie myślałam wcale. Zwłaszcza, że w tamtym okresie przechodziłam spory kryzys wiary we własne umiejętności w tym zakresie (tzw. syndrom wypalonego copywritera…).
W Marii zakochałam się (platonicznie, oczywiście) już na pierwszych zajęciach. To profesjonalistka w każdym calu – jest zawsze świetnie przygotowana do spotkania, pełna chęci do pomocy i pokierowania swoich kursantów na właściwe tory. Delikatnie, ale stanowczo jednocześnie. Ogromna wiedza i doświadczenie, fantastyczne poczucie humoru, oczytanie takie, jakby nigdy nie wychodziła z biblioteki – po prostu wszystko, czego trzeba prowadzącemu taki kurs, w tej kobiecie się mieści. Dzięki jej wskazówkom znacznie poprawiłam swój sposób pisania w bardzo krótkim czasie, różnicę zauważałam już w trakcie zajęć. Z kursu nie wychodziłam – wylatywałam wręcz niesiona na skrzydłach entuzjazmu.
Maria wie, jak pochwalić i zmotywować, ale nie łudźcie się, że będzie Wam zawsze słodzić! Jest trochę jak Mariusz Max Kolonko – mówi jak jest. Ale to też jej zaleta! Jak już wam uświadomi, jakie są słabe strony waszego pisania, to potem poda wam rękę i wyprowadzi na prostą.
Kurs polecam z całego serca! Wszystkim! Będziecie wstrząśnięci, obiecuję.
A Marii jeszcze raz publicznie dziękuję za wszystko, co zrobiła dobrego dla mojego pisania.
– autorka bloga „Hydraulika Słów„
Polecam pracę z Martą z całego serca! Od ponad roku jesteśmy sobie nawzajem beta-czytaczami i dzięki jej wskazówkom i wiedzy moja powieść zyskała naprawdę dużo. Marta jest bezpośrednia i szczera, nie patyczkuje z tekstem, ale jednocześnie jest niesamowicie taktowna i jej uwagi są zawsze konstruktywne. A żeby tego wszystkiego było jeszcze mało, ma fantastyczne poczucie humoru!!!
Zawsze zaglądam na blog Szegducha, gdy dostaję informację o nowym wpisie. Robię tak już od dawna. Bardzo lubię „Szufladę” i nadziwić się nie mogę talentowi Uli. Żałuję, że to takie krótkie fragmenty. A gdyby tak powieść w odcinkach? Jedna długa powieść… Zawsze myślałam, że pisarz ma natchnienie, więc siada i pisze. Dopiero od Uli dowiedziałam się, że tego się uczy. Czytając komentarze widzę, że jest to potrzebne wielu osobom. Cieszę się bardzo, że Ula prowadzi blog, że coś w nim zmienia, czegoś szuka. A ja znajduję w nim coś dla siebie.
– autorka książki „Wszystko mam w sobie„.
Pracy z Marią nie można nazwać pracą. To czysta przyjemność. Jest wtedy, kiedy jej potrzebujesz, znika kiedy rozwijasz skrzydła. Sprawia, że sięgasz po swoje tajemne siły, o których istnieniu nie miałeś pojęcia. Wie, kiedy cię pogłaskać po głowie, bo na więcej cię dziś nie stać, wie kiedy powiedzieć „Popraw sam swoje błędy, przecież już potrafisz”.
Myślę, że gdyby nie Maria, moja książka o kobietach spełnionych, nad którą pracowałam przez ostatnie pół roku, nie powstałaby. Maria towarzyszyła mi, kiedy stawiałam swoje pierwsze reporterskie kroki: wspierała po pierwszym nieudanym wywiadzie, podpowiadała jak rozpoznać prawdziwą historię, jak wejść i wyjść z bohatera bez uszczerbku dla swojej psychiki, jak redagować teksty.
Dziś wiem, że niepisanie to też pisanie, że kiedy nie dotykam tekstu, to też nad nim pracuję, daję sobie drugi oddech, łapię dystans, widzę więcej.
Pracując nad książką razem z Marią, nauczyłam się przede wszystkim słuchać siebie, podążać za ciekawym autentycznym bohaterem, znalazłam swoje tempo pracy, swój styl, swoją własną receptę na pisanie.
Dziękuję Mario.
Marta ma umiejętność słuchania i wyjątkową zdolność odczytywania intencji autora. Pomaga rozwijać pomysły, bawić się konwencjami i przede wszystkim czerpać radość z tworzenia. Jest ogromnym wsparciem na każdym etapie pisania – zawsze rzeczowym i taktownym. Praca z Martą to prawdziwa przyjemność.
Brałam udział w warsztatach prowadzonych przez Ulę i świetnie się bawiłam, bardzo mi się podobały. Były przeprowadzone w ciekawy sposób, a polecenia zrozumiale tłumaczone. Poznałam nowe formy tworzenia tekstu. Bardzo interesujące było dopisywanie zakończenia do tekstu z książki. Z przyjemnością wybiorę się na kolejny warsztat.
– autorka bloga 100 sukienek in
Perypetie, które towarzyszyły pisaniu (jednak!) książki to genialna szkoła życia i jeszcze długo jej nie zapomnę.
Po kursie pisania powieści zdecydowanie zmieniło się kilka ważnych dla mnie rzeczy: przede wszystkim o wiele swobodniej mi tworzyć historie, pisanie stało się procesem, z którego czerpię przyjemność. Pamiętam też jak straszną udręką było dla mnie pisanie dialogów – właściwie to przed kursem prawie wcale ich nie używałam. Sam proces „tworzenia” bohaterów, do tej pory zupełnie dla mnie obcy, jest teraz jak zanurzanie ręki w worku pełnym białego piasku, lubię to! Poza tym, nauczyłam się systematyczności. W każdym wolnym momencie najpierw myślę o pisaniu, a dopiero później o innych rzeczach. Wiem, że powinno być tak, że po tym jak pomyślę o pisaniu, siadam do historii i zaczynam od razu pisać, ale hm.. w moim przypadku to i tak wielki krok do przodu. ;)
Gdy piszę cokolwiek, myślę o tym, co by powiedziała na to Maria. To świetna instruktorka, taka, która uwrażliwia na to, co dzieje się wokół, to dobry duch, który potrafi wskazać drogę i pomóc dążyć do celu. Osoba, która pokazuje, że pisanie może być ekscytującą przygodą. :)
Marta jest jak mityczny Midas – czego się nie tknie, to obraca w złoto. W szczególności mowa tu oczywiście o szeroko pojętym pisaniu. Pisze świetnie, uczy świetnie i świetnie rozumie potrzeby zarówno twórców, jak i czytelników. Jej uwagi zawsze są trafione w punkt i dla szlifujących swój warsztat pisarski autorów wskazują dotąd niewidzialne drzwi. Marta ich nie otwiera, ale daje klucz. Czy istnieje lepsza metoda treningu? Do tego Jej kultura, poczucie humoru i urok osobisty sprawiają, że praca z Martą, to absolutna delicja wśród sposobów dobrze wykorzystanego czasu.
– uczestniczka Szkoły Pisania Powieści
Gdybym miała komuś polecić Twoją Szkołę Pisania Powieści to pewnie zaczęłabym od tego, że od zawsze czuję i doświadczam, że życie jest ciągłą podróżą. Raz w miejsca znane, a innym razem jeszcze zupełnie nie.
Szkoła była dla mnie taką półroczną podróżą w miejsca i tematy zupełnie mi obce i nieznane, ale zarazem bardzo ciekawe, motywujące, rozwijające, ekscytujące i przede wszystkim radosne i twórcze.
Ty byłaś cudownym przewodnikiem w czasie tej podróży. Wymagającym, cierpliwym i wiele z siebie dającym. Potrafiłaś mnie porwać i zaczarować. Czasem zamykałaś jakieś „niepotrzebne drzwi”, by za chwilę uchylić przede mną piękne jasne okna…
Na pierwsze zajęcia w sobotę przyjechałam bez pomysłu. Z pustką w głowie i tylko ogromną miłością do słów, a nazajutrz obudziłam się w niedzielny grudniowy poranek i zapytałam Alicję- bohaterkę mojej książki czy woli kawę, czy herbatę może ?
I tak mi już zostało.
Zawsze ze swoich podróży zamiast pamiątek przywoziłam zapamiętane obrazy, dźwięki, zapachy i smaki kojarzące się z miejscem, chwilą czy ludźmi. Teraz zbieram jeszcze nazwy napotkanych po drodze miejscowości, imiona, które zapadają w pamięć, zasłyszane historie i opowieści, czułe słowa i gesty. Z myślą, że kiedyś może o nich napiszę.
Szkoła Pisania Powieści zmieniła mnie, zmieniła moje życie i trochę moje postrzeganie świata.
I na pewno, gdybym miała okazję wybrałabym się raz jeszcze z Tobą w tę podróż.
Gorąco polecam kiedy wiesz o czym chcesz pisać, ale przede wszystkim kiedy zupełnie jeszcze tego nie wiesz ….
– autorka bloga Archiwa Podróży.
Kurs pisania o podróżach „W drodze” poleciłabym każdemu kto chce poprawić i rozwinąć swoje umiejętności pisarskie. Odkąd odbyłam ten kurs piszę dużo bardziej świadomie, a na swoje poprzednie teksty patrzę z nutą rozbawienia. Myślę sobie wtedy – „Cholera, czy ja naprawdę tak pisałam?” Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że kurs ten jest naprawdę rozwojowy, a Maria jest najlepszą redaktorką na świecie.
Udział w warsztatach pisania kreatywnego prowadzonych przez Martę był świetnym doświadczeniem, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze warsztaty były profesjonalnie przygotowane i przeprowadzone – ciekawe i różnorodne ćwiczenia, zwracające uwagę na nie zawsze oczywiste z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba aspekty tworzenia własnego tekstu. No i oczywiście – świetna trenerka! Marta przeprowadziła nas przez wszystkie zadania i krótkie teksty, które miałyśmy za zadanie stworzyć w taki sposób, że była to naprawdę świetna, ale też pouczająca, zabawa. Po drugie, w trakcie warsztatów zdałam sobie sprawę, że pisanie wcale nie jest takie trudne a ponadto, że może być (i jest!) niesamowitą frajdą! Niezależnie czym zajmujecie się w życiu – jeżeli Wasza praca, osobiste cele czy ambicje stawiają Was w sytuacjach, w których regularnie musicie pisać – warsztaty Marty są czymś, czego zdecydowanie potrzebujecie (nawet, jeżeli jeszcze tego nie wiecie!).
Kurs PISZ I KROPKA, który ukonczyłam w grudniu 2014 roku był jak jogging po niedzielnym obiedzie, można się było zdrowo zmęczyć, oczyścić myśli ze słów zalegających w głowie oraz poczuć tę miłą satysfakcję, że oto „nie zmarnowałam tej niedzieli”. Atmosfera stworzona przez miejsce, ludzi i działania sprzyjała otwarciu się na pisanie własne , czytanie pisania własnego i słuchanie czytania czyjegoś. Nie jestem osobą odważną i nie łatwo się ujawniam, szczególnie z czymś tak głęboko zakorzenionym w tkance uczuciowej jak pisanie, jednak tu się udało. Arsenał ćwiczeń, porad i łącząca nas wszystkich chęc pisania naprawdę działały. Również możliwość przedyskutowania pomysłów i problemów z nimi związanych w trakcie indywidualnego spotkania z prowadzącą była szczególnie cenna. Maria, dziękuję! To był czas systematycznej pracy, z której, w imię powstającej (o) powieści nie mam zamiaru rezygnować :)
– autorka książki „O wolności, uziemieniu, miłości i łzach. Jak znalazłam siebie na końcu świata”.
Mario, dzięki. Tam gdzie stawałam przed ścianą niemożliwego, ty pokazywałaś mi drzwi. Cieszę się bardzo, że mogłyśmy współpracować przy mojej książce, która wiele na tym zyskała. I ja również. Dowiedziałam się od Ciebie, jak podejść do kompozycji i co jest najważniejsze w pisaniu. I mnóstwa innych, użytecznych rzeczy. Twój wkład w moją książkę jest ogromny.
Maria świetnie wyczuwa potrzeby autora, widzi w czym potrzebuje pomocy i jakie są jego mocne strony. Potrafi całościowo spojrzeć na książkę i przede wszystkim pchnąć piszącego na obszary, o których wcześniej nawet nie myślał. Indywidualne podejście i twórcze spotkania z Marią dodają zastrzyk energii i nowych pomysłów, którymi sama chętnie się dzieli. Jest doświadczoną redaktorką, wykonującą swoją pracę z pasją.
Więc jeśli ktoś planuje, pisze, lub już napisał książkę, z której nie jest w pełni zadowolony – z czystym sercem polecam Marię Kulę, wspaniałą redaktorkę i świetną osobę.
– autor książek podróżniczych „Samsara”, „Gorączka”, „Swoją drogą” i zbioru reportaży „Świat równoległy”.
Zapewne są na świecie redaktorzy, którzy ograniczają się do poprawiania przecinków, ale na szczęście Maria do nich nie należy. Maria jest redaktorem, którego nazwisko powinno widnieć wypisane wielkimi literami na okładce, zaraz obok autora.
Pracowałem z nią przy „Gorączce”. Przy następnej książce powiedziałem Wydawnictwu, że z nikim innym pracować nie będę.
„Swoją drogą” bez Marii w ogóle bym nie napisał. Wniosła ten tekst na całkiem inny poziom, dla mnie samego zupełnie niedostępny. Maria ma niesamowitą umiejętność wyzwalania w autorze potencjału, ale nie przez łopatologiczne prowadzenie za rękę, raczej przez inspirację, stawianie pytań, a nie udzielanie odpowiedzi. Wymaga doskonałości i nie zadowala się niczym poślednim. W trakcie pracy to katorga. Ale post factum – najlepsze, co może się autorowi w życiu przydarzyć.
Jeśli szukają Państwo mądrego, wymagającego, ale i elastycznego partnera w twórczej pracy, nie znam lepszej kandydatury
Uczestniczyłam w warsztatach prowadzonych przez Anię. Był to dobrze spędzony czas. Prowadząca stwor zyła bardzo przyjazną atmosferę do pracy. Wszystkie uczestniczki dzięki temu szybko otworzyły się na zaproponowane zadania. To była dobra lekcja kreatywnego pisania i świetna zabawa. Polecam zajęcia Anny Kopaczewskiej – trenerki pisania!
– autorka cyklu powieści o Różanach: „Droga do Różan„, „Wiosna w Różanach” i „Tylko dzięki miłości„
Co ma zrobić ktoś, kto napisał powieść, i po wielu miesiącach ciężkiej pracy sam już nie wie, czy to dzieło genialne, czy kompletnie beznadziejne? Oczywiście zwrócić się do kogoś takiego jak pani Maria Kula: oczytanego, mającego dobry gust i wiele pomysłów na ulepszenie tekstu, umiejącego czytać ze zrozumieniem i pokazać autorowi wszystkie plusy, ale i minusy jego dzieła.
Pani Maria Kula opracowywała redakcyjnie „Drogę do Różan” oraz „Wiosnę w Różanach” i tylko my dwie wiemy, ile oba te tomy jej zawdzięczają. Gdy dałam jej do przeczytania tom trzeci, zwróciła uwagę na jego monotonię: forma dziennika (przy wszystkich plusach) ma zasadniczą wadę – pozwala opisywać świat tylko z jednego punktu widzenia. To pod wpływem rad pani Marii wprowadziłam do powieści drugi głos i tekst przybrał formę przeplatających się dzienników Zuzanny i Joachima. Jestem jej za to (i za wszystko inne) niezmiernie wdzięczna.
Joannę znam od lat i od zawsze podziwiam za otwarty umysł, trafność spostrzeżeń, dystans do świata i do samej siebie.
Za ciągłe doskonalenie się oraz cudowne poczucie humoru. Asia jest po prostu świetnym kompanem, a w dodatku doświadczoną anglistką i tłumaczką literatury.Dopiero niedawno odkryłam ( i już żałuję, że tak póżno), że Joasia jest także redaktorką i trenerką pisania. I to jaką! Jestem pod wielkim wrażeniem jej umiejętności słuchania, wychwytywania niuansów ( przecież wcale nie wszystko jest oczywiste), czytania między wierszami i i trafiania słowem w sedno.Myślę, że to mix wyczucia i doświadczenia, który daje świetne efekty.Oczytany redaktor/ trener pisania z wiedzą, i co najważniejsze sercem, to skarb dla każdego autora. Dla mnie wsparcie Asi ( choć niestety w końcówce tworzenia) było bezcenne.To niezwykle ważne, że kiedy już czujesz zmęczenie i wrażliwość na to, co sam/sama napisałaś ktoś doświadczony podniesie Cię na duchu i skieruje na wlaściwe tory.Obycie w literaturze jest tu kluczowe. Drugim ważnym elementem jest empatia. To istotne, aby umiejętnie wyważyć i przekazać autorowi co wydaje się dobre, co warto by zmienić, a co jest zdecydowanie nudne i zniechęca do dalszej lektury. Asia zdecydowanie ma ten dar, dlatego też wspólpracę z nią rekomenduję. I aż mi żal, że moją debiutancką ksiażkę właśnie skonczyłam…
– autorka bloga Fototapeta.
Jeżeli szukasz redaktora, który łyknie wszystko, co napiszesz, pogłaszcze Cię po głowie i powie, że jesteś świetnym autorem to pod żadnym pozorem nie zapisuj się na warsztaty do Mani:) To nie ten adres. I bogu dzięki!
Mania łączy w sobie niemożliwe. To taki typ, który cię walnie po głowie, a ty mu za to jeszcze podziękujesz. Z jednej strony każdego zachęca do pisania, podsuwa wskazówki, ułatwia start, a z drugiej zderza potencjalnego pisarza z rzeczywistością uświadamiając mu gdzie i jakie popełnia błędy oraz dlaczego to są błędy. Chwali tylko zasłużenie, a wszelka jej krytyka jest konstruktywna i pozwala wyciągać cenne wnioski. Warsztaty, które prowadzi są bardzo ciekawe i kreatywne. Różnorodne ćwiczenia pomagają spojrzeć na to co się pisze z punktu widzenia przyszłego czytelnika. Wzmacniają świadomość tego o czym i dla kogo chce się tak naprawdę pisać – a to podstawa.Kurs dla podróżników „W drodze” był dla mnie wyjątkowo ważnym doświadczeniem. Polecam w ciemno każdemu, kto zaczyna, jest w trakcie albo kończy pisać. Nigdy nie jest za późno, żeby się czegoś nowego nauczyć!
Podczas prowadzonego przez Anię warsztatu „Bez ceregieli” przede wszystkim uruchomiłam wyobraźnię, wspaniale bawiłam się i odpoczęłam. 3 godziny zajęć zaprocentowały wzbogaceniem moich zasobów twórczych. Czułam, że każda z uczestniczek spotkania doświadczyła wyjścia poza schemat myślenia o swoich możliwościach. To zasługa prowadzącej, która stworzyła energetyczną, pełną dobrego humoru atmosferę, wykazała dużą uważność i wrażliwość na potrzeby grupy. Zadania były oparte na zasadzie stopniowania trudności i dostosowane do możliwości uczestniczek. Otrzymałyśmy budującą informację zwrotną. Zawsze wiedziałam, że mam w sobie małą siewkę pisarską. I co z tego, skoro nie dbałam o nią. Ania pokazała, jak zacząć ją pielęgnować, by stała się dojrzałą rośliną, zakorzeniła się na dobre, a w przyszłości … kto wie? Zaszumiała liśćmi słów i wydała owoce kartek? Czy tak się stanie? Wiem, że wszystko zależy ode mnie. Polecam warsztaty pisarskie z Anną Kopaczewską.
Blog Szegducha prowadzony przez przesympatyczną Ulę, to wyjątkowe miejsce w sieci. Bardzo bliskie mojemu sercu, ciepłe i pełne inspiracji pisarskich. Jestem zakochana w książkach, sama też dużo piszę. Na blogu Szegducha znajduję źródło wartościowych książek oraz dużo porad jak dobrze pisać i wyrobić sobie nawyk pisania. Dzięki tym wskazówkom, napisałam swoją pierwszą książkę elektroniczną. Ula daje solidną dawkę motywacji.
Pisarz, bloger, dziennikarz nie jest osobą, która tworzy kiedy ma wenę. Tworzy bo to kocha i ma wyrobiony nawyk codziennego pisania. Tego nauczyłam się właśnie dzięki Uli.
Nie wyobrażam sobie mojej książki bez pomocy Aliny Krzemińskiej. Jest moim ogromnym wparciem od samego początku tej drogi. Jej dociekliwe, często zaskakujące pytania zmuszają mnie do dokładniejszego poznania motywacji bohaterów i zastanowienia się nad sensem ich działań. Sprawia, że muszę sobie wielokrotnie uświadamiać co tak naprawdę chcę przekazać czytelnikom i planować rozmieszczenie tych wydarzeń w konkretnym momencie opowieści. Nigdy nie pozwala mi iść na skróty. Konsekwentnie wytyka nieścisłości i zgrzyty. Jednocześnie inspiruje, podpowiadając alternatywne rozwiązania, ukazuje inny punkt widzenia, który poszerza mój ogląd mojej własnej książki.
P.S.: Jest Aniołem Stróżem moich aniołów <3
To było coś nowego. Ciekawe ćwiczenia, świeże pomysły. Warsztaty bardzo mi się podobały. Ula pokazała, że można spojrzeć inaczej na pisanie. W jasny sposób tłumaczyła polecenia. Jeśli tylko czas mi na to pozwoli chętnie wezmę udział w podobnych warsztatach. Bawiłam się bardzo dobrze, zwłaszcza przy odczytywaniu tekstów pisanego po jednym zdaniu.
Na warsztat pisarki szłam z pewnymi obawami- nie posiadam doświadczenia w pisaniu, bałam się, że będę odstawać od reszty kursantów. Moje obawy bardzo szybko minęły, dzięki prowadzącej pani Annie Kopaczewskiej. Faktycznie na szkoleniu były osoby bardziej doświadczone, jednak nikt nie dał mi odczuć, że coś idzie mi gorzej, że nie powinno mnie tam być. Pani Anna wprowadziła przemiłą atmosferę. Wiedzę od niej czerpałyśmy z uśmiechem na twarzy. Wszystkie uczestniczki bardzo szybko się dogadały, współpracowały- mimo iż każda z nas była całkiem inna. Ćwiczenia przygotowane przez prowadzącą były bardzo kreatywne i ciekawe. Czas podczas szkolenia minął bardzo szybko. Wyszłam natchniona by kontynuować szkolenia z w/w tematu i za jakiś czas spróbować swych sił i napisać jakieś opowiadanie lub książkę.
Od roku Marta jest moim wsparciem podczas budowania powieści. Praca z nią, to przede wszystkim obcowanie z ogromna uważnością i skupieniem na fabule. Nasze rozmowy o bohaterach, scenach i historii, którą piszę, zdecydowanie wpłynęły na spójność mojej książki, zarówno pod względem psychologicznym, narracyjnym jak i pod kątem składni. Czuję, że książka, nad którą pracuję bardzo dużo dzięki Marcie zyskała. Bardzo polecam tę trenerkę.
Na przestrzeni lat uczestniczyłem w wielu warsztatach literackich, ale Perypetie zdecydowanie biją inne doświadczenia na głowę. Prowadzone przez Marię spotkanie „Bez ceregieli” oraz cykl „Pisz i Kropka” zapamiętam przede wszystkim z dwóch powodów: bardzo profesjonalne przygotowanie merytoryczne oraz świetna atmosfera zajęć.
Po długich poszukiwaniach znalazłem w końcu warsztaty, na które naprawdę warto było poświęcić czas. Konkretna wiedza od razu wprowadzana w życie w ćwiczeniach praktycznych. Wspaniała kreatywna atmosfera, dużo uśmiechów i żartów, ale też mnóstwo skupienia i pracy, która zostaje w głowie i pozwala pchnąć pisarskie wysiłki na wyższy poziom.
Cóż tu dużo mówić – nic bardziej nie pokaże mojej najwyższej oceny i rekomendacji niż fakt, że po zakończeniu warsztatów zdecydowałem się kontynuować indywidualną współpracę z Marią przy moim powieściowym debiucie.
Jeżeli pisanie jest Waszą pasją i myślicie o nim na poważnie – naprawdę dobrze trafiliście.
– uczestniczka Szkoły Pisania Powieści
Zawsze chciałam napisać książkę. Prawdziwą książkę w twardej oprawce, taką moją od początku do końca. Może książkę kulinarna, albo dla dzieci, ale na pewno książkę. Takie małe marzenie, jedno z tych, które się ma od bardzo dawna, ale nie liczy się na to, że się spełni.
A marzenia są po to, aby je spełniać.
Zapomniałam o tym. Zapomniałam, że marzenia powinno się spełniać, że powinno się zrobić coś tylko dla siebie.
Aż w pewien deszczowy wieczór przeglądając bezmyślnie strony w internecie, szukając sama nie wiem czego, trafiłam na „Perypetie” i informacje o Szkole Pisania Powieści. W mojej głowie zapaliła się lampka, serce przyśpieszyło, a w oczach zapłonęły iskierki.
Po czym kontrole przejął rozum i pojawiło się mnóstwo pytań.
O czym niby miałabym napisać? Kompletnie nie mam żadnego pomysłu na powieść. Nawet nie wiem jak się zabrać do pisania powieści. Nie przeczytałam, żadnego poradnika na ten temat, ani jednego artykułu. Nic.
Serce zaczęło wybijać swój codzienny rytm, a iskierki w oczach zgasły.
Ale gdzieś tam w środku marzenie nie dawało mi spokoju, a może jednak, może warto spróbować…
Po długich rozmyślaniach, przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, mimo, że nie miałam pomysłu na powieść, a ostatnią wymyśloną historię napisałam w liceum, postanowiłam wysłać maila do Marii i wziąć udział w rekrutacji. Bardzo chciałam zrobić coś dla siebie, spróbować spełnić moje marzenie z dzieciństwa.
Maria odpisała, a serce ponownie przyśpieszyło.
Czas od grudnia do kwietnia liczył się od zjazdu do zjazdu, z niecierpliwością czekałam na kolejne zajęcia, które były wypełnione wiedza i dużą ilością praktyki. Maria pilnowała, żebyśmy dużo pisały, nie tylko na zajęciach, ale też w domu. Bardzo pomocne okazały się zadania, które dostawałyśmy, a których tak bardzo mi teraz brakuje. Mobilizowały – przecież nie pójdę na zajęcia nie przygotowana ;) , zmuszały do poznawania swojego bohatera czasami prowokowały dyskusje wśród kursantek, ale przede wszystkim pozwalały przećwiczyć zagadnienie nad którym pracowałyśmy z Marią. Jak w prawdziwej szkole, zadania były sprawdzane. Ocena Marii była dla mnie bardzo ważna. Zawsze było to kilka zdań napisanych pod moim tekstem, mówiących o tym, co zrobiłam dobrze, a nad czym powinnam jeszcze popracować i jak to poprawić.
Zima szybko się skończyła, a z nią Szkoła Pisania Powieści.
Teraz mam w głowie bohaterkę – Karolinę, która opowiada mi swoją historię, a ja próbuję ją spisywać. Mam pisarskie narzędzia, które dała nam Maria i wiem jak ich używać. Ale przede wszystkim poznałam 9 kobiet, które mają historie do opowiedzenia, mają swoich bohaterów i tak jak ja pracują nad spełnianiem swoich marzeń.
Myślę, że nie można nauczyć się pisać w kompletnej samotności. W tym żmudnym procesie pracy nad tekstem potrzebny jest ktoś, kto da zdrowy feedback. Zdrowy, czyli niekrzywdzący, konstruktywny, po którym wiadomo, co robisz dobrze, a nad czym musisz pracować. Właśnie taki feedback dostaję od Marty. Marta jest uważna, czujna i ma szeroki kontekst literacki. Kiedy dzieli się swoimi wrażeniami, czuję, że zależy jej na moim tekście i chce, żeby powstawał w najlepszej możliwej wersji. Słucham jej, trawię uwagi i mówię sobię „mogę lepiej”.
– auorka książki „Autentyczność przyciąga”, prowadzi projekt Autentyczny Copywriting.
Maria wspiera i wymaga – jest to jakieś magiczne połączenie o bardzo dużej mocy. Twórczej i sprawczej.
Z jednej strony – jako autorka – wiedziałam, że zawsze mogę liczyć na pomoc i rozmowę. Że mam do czynienia z żywą i czującą osobą, która rozumie, co to znaczy strach, blokada, niemoc. I która wspiera w całym procesie, jakim jest pisanie własnej książki.
A z drugiej strony – każde nasze spotkanie i niemal każda wymiana maili delikatnie popychały mnie do wychodzenia poza własną strefą komfortu. Gdy już czułam się ciepło i bezpiecznie – Maria podsuwała sugestię, która w pierwszej chwili wydawała się nie-do-wyobrażenia(!), a po pewnym czasie okazywała się doskonałym pomysłem – wymagającym wysiłku, ale przynoszącym ogromną satysfakcję. Zawsze też w naszej współpracy była przestrzeń na to, bym mogła samodzielnie zdecydować, czy mam ochotę iść danym tropem i czy jest to moja droga.
Maria potrafi patrzeć z daleka – obejmując wzrokiem całą książkę i cały segment wydawniczy oraz z bardzo bliska – pochylając się nad zdaniami, przecinkami, poszczególnymi słowami.
W połączeniu z wymagającym wsparciem stanowi to mieszankę zupełnie niepowtarzalną.
Poszłam na spotkanie z Marią z odrobiną niepewności. Wyszłam pełna wiary w to, że mi się uda. Że moje marzenie mogę zacząć realizować już teraz, wykorzystując narzędzia o których usłyszałam. Że mogę dokonać więcej niż mi się w tym momencie wydaje (i nie dotyczyło to jedynie pracy nad książką). Zaczęłam działać.
Obecnie jestem w trakcie pracy nad książką. Moi bohaterowie stają się bardziej wyraźni (momentami nie nadążam za tym co chcą mi przekazać) a treść fabuły wydaje się układać sama w spójną całość. Czuję, że tworzę, a jednocześnie, że wiele elementów tego tworzenia jest ode mnie niezależnych. To jest niesamowite!
Z perspektywy tych kilku miesięcy, które minęły od mojego pierwszego spotkania z Marią mogę śmiało stwierdzić, że to było jedno z najlepszych wydarzeń jakie mnie spotkały w tym roku!
Jeśli masz podobne marzenia – chcesz pisać, ale nie wiesz jak to zrobić albo gnębi Cię jakiś pisarski kryzys – skontaktuj się z Marią. Spotkania z nią są jak terapia dla pisania!
– autor powieści „Otwórz oczy, zaraz świt„
Swoją pierwszą powieść, Otwórz oczy, zaraz świt, pisałem 9 miesięcy. Czwartego lutego roku bieżącego, około czwartej rano, dopisałem ostatnie zdanie. Powieść przyszła na świat. Z sypialni, gdzie obok łóżka stał mały drewniany stoliczek przy którym zwykłem ją pisać, dobiegł pierwszy okrzyk. Radości. Od razu wydrukowałem ją i wziąłem do rąk. Trzymałem te dwieście stron przed sobą dłuższą chwilę. Patrzyłem z niedowierzaniem przez przeszklone od wzruszenia oczy. Marzenie spełnione. Tak pomyślałem.
Całe szczęście zamiast wysyłać tę świeżo narodzoną książkę od razu do pracy, do wydawnictw, gdzieś w ciemno, najpierw zgłosiłem się z nią do Marii. Nasze pierwsze spotkanie trwało ponad sześć godzin i jeszcze nigdy o pisaniu nie dowiedziałem się tyle, co na tamtym spotkaniu. Ileż nowych zmiennych, ileż pomysłów. Setka rzeczy, o których nie miałem pojęcia. Nowe, świeże, mądre spojrzenie na całą opisaną przeze mnie historię. I do tego świetne, partnerskie, coachingowe podejście do autora. To Maria przeprowadziła cały proces edukacyjny tego noworodka, pomogła mi go ukształtować i przygotować do samodzielnego życia. Mario. Dziękuję.
Z następną książką również zgłoszę się do Marii. Maria w bardzo sprytny, inspirujący sposób pozwala autorowi wydobyć z samego siebie najlepszą możliwą wersję danej historii, opowieści. Nie narzuca nic. Jest mądrym nauczycielem który pomaga autorowi odkryć własną drogę. Jeśli piszesz, to wiesz, że jest to bezcenne.
– autorka książki „The Fearwatcher”.
Dobry redaktor potrafi być z twórcą szczery a jednocześnie otwarty na rozmowę i dążenie do zrozumienia, odmiennego niż własny, punktu widzenia. Kimś takim była dla mnie Maria Kula, z którą współpracowałam przy redakcji mojej książki. Maria reprezentuje imponujący poziom profesjonalizmu i zaangażowania w kooperację z autorem. Dzięki doświadczeniu pracy na rynku wydawniczym oraz oczytaniu doskonale rozumie język książki, wie jak go używać by opowieść ożyła. Otwarcie i wprost wskazuje autorowi co nie działa, gdzie należałoby jeszcze popracować a wszystko to popiera praktycznymi argumentami. Dzięki temu pisarz nabiera nowej perspektywy, uczy się i ewoluuje. Nie znam drugiej osoby, która pracowałaby z taką uważnością, mądrością, oddaniem a zarazem z humorem. Jeśli myślicie Państwo poważnie o swojej twórczości, chcecie się doskonalić i dbać o wasze książki, by reprezentowały jak najwyższy poziom nie wyobrażam sobie wyboru innego redaktora.
– modelka, aktorka i dziennikarka, autorka m. in. bestselleru „Smak szczęścia„
Z Marią Kulą współpracowałam podczas tworzenia książki pt. „Smak szczęścia, czyli o dietach, modzie medytacji i kąpieli w płatkach róż”.
Podczas pracy nad powstaniem tekstu Maria była dla mnie wielką inspiracją, a jej bezcenne i trafne uwagi otwierały we mnie nowe aspekty. Bez jej profesjonalizmu, wyobraźni, wyczucia oraz serca, z całą pewnością moja książka nie byłaby tak piękna, jak jest.
Maria jest niezwykle uważna, oddana, rzetelna, bez reszty zaangażowana w pracę i bardzo profesjonalna. Z pełną odpowiedzialnością i przekonaniem pragnę polecić Marię oraz jej wyjątkowe cechy i umiejętności. Jestem pewna, że dla każdego wydawcy okaże się prawdziwym skarbem.
– autorka książki „Obrazy spod powiek”.
Napisanie książki to było moje marzenie. Moje wcześniejsze próby nie przyniosły zadowalającego mnie rezultatu. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam co. Maria pokazała mi jak nie pisać. Po pierwszym spotkaniu myślałam, że to się nie uda, że nie będę potrafiła pisać w inny sposób. Maria pokazała mi jak wydobyć na światło to, co było we mnie w środku. Jej uwagi były trafne, inspirujące i pomocne. Jeśli coś jej się nie podobało wskazywała kierunek zamian. Ale jeśli coś bardzo się podobało, mówiła o tym – a to co motywowało.
Praca z Marią to przygoda. Każdemu kto chce napisać książkę polecam pracę z nią.
Prawda jest taka, że Martę Marecką obwiniam za pomysł napisania powieści. Opowiedziała mi o Miesiącu Pisania Powieści. (…) Po przeczytaniu całej książki przez Martę otrzymałam maila z uwagami dotyczącymi samej fabuły i listę pytań, które pomogły mi zwiększyć spójność logiczną książki. (…) Neil Gaiman twierdzi, że jeśli czytelnik mówi, że w tekście coś nie gra to prawie zawsze ma rację, ale jak mówi co w tekście nie gra to prawie zawsze się myli. Uwagi Marty są z gatunku tych pierwszych niż tych drugich. (..).
Dużą zaletą pracy z Martą jest jej podejście do autora. Wiadomo, że pisarze przywiązują się emocjonalnie do swoich powieści. Marta również to wie, w zawiązku z czym stara się niepotrzebnie nie deptać człowiekowi po uczuciach. Uwagi są rzeczowe i na temat, moim zdaniem zawsze służące ulepszeniu książki. Dość bezlitośnie wskazuje gdzie tekst należy skrócić, a gdzie mniej szaleć z gramatyką i długością zdania ale, przynajmniej w moim przypadku, zawsze miała rację i książka skorzystała na wprowadzeniu zmian. (…)
Nie wszystkie uwagi Marty zdecydowałam się wprowadzić, ale wszystkie miały sens. Marta zawsze starała się zrównoważyć krytykę uwagami pozytywnymi. Każdą sugestię była w stanie uzasadnićteoretycznie, co oczywiście wynika z tego, że jest naukowcem i inaczej nie umie. Mi się podobało, pewnie spodoba się też każdemu, kto chce wiedzieć nie tylko jak pisać lepiej, ale również dlaczego pisać akurat tak.
To było dobre popołudnie i warsztat, lekko rozgrzewający pióro, przynajmniej moje mocno zardzewiałe. Ta lekkość była najlepsza. Bo pozwalała zapomnieć o strachu przed pisaniem. O tej wielkiej powadze i ociężałym szacunku dla słowa, którymi na co dzień można się zasłonić. No i Joanna jakoś tak to zrobiła, że rzeczywiście myślałam, że ćwiczenia były tylko trzy, a było ich siedem…
Marta od dawna jest moją betaczytelniczką. Jej komentarze są konkretne, a przez to pomocne. Jeśli coś jej się nie podoba, to pisze, dlaczego tak jest i często daje sugestie poprawek. Pisze też o tym, co według niej zostało zrobione dobrze, a to też wartościowa informacja. Jako trenerka pisania posiada wiedzę techniczną, której nam, autorom, czasami brakuje. Sądzę, że zastosowanie się do jej wskazówek znacznie poprawi jakość mojego tekstu.
Miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach zorganizowanych przez Anię i jestem absolutnie zachwyc ona. Ania jest wrażliwą i łagodną osobą, potrafi obserwować i wydobyć z każdego ucznia to, co dla niego charakterystyczne. Jestem całkowicie zdecydowana kontynuować trening pisarski pod okiem tak fantastycznej Trenerki. Intuicja mi podpowiada, że pomimo swojej łagodności będzie ona dość wymagającą nauczycielką… :)
Projekt Elegant WordPress Themes | Platforma WordPress