W sycylijskim in the middle of nowhere poznałam Laurę. Nie wiem co tu robi ani dlaczego pracuje dla Antonio. Rumuńska dziewczyna o pochmurnej twarzy, która robi sie zaskakująco piękna kiedy się uśmiecha i ja rozmawiamy przy pralce.
Siedzę na krawężniku i patrzę jak zgrabnymi ruchami składa poszewki.
– It’s all about knowing what is really important, you know
W bębnie tłoczą się poduszki z krzeseł dla gości, a Laura opowiada o następnym poziomie w grze „życie”.
– You have to kill the monkey to go to the next level, otherwise you are staying on the same level doing the same things and fighting with the same borders all the time.
Nie wiem, czy w jej oczach odbija się światło od błyszczących liści hibiskusa, czy chce jej się płakać. Zaglądam jej w twarz i myślę „wiem, Laura, właśnie zabijam małpę”.
Wieczorem nagle wysiada prąd. Zastygam nad notesem i słucham jak Antonio się wścieka po włosku. Laura wpada do salonu, jest w połowie depilowania sobie rąk woskiem na gorąco i potrzebuje natychmiast światła! Sięgam po najlepszą na świecie śliwkę, rozkoszuję się jej zapachem i nie próbuję rozumieć. Wolę być w środku.
***
Najśmieszniejsze jest to, że parę dni później podczas porządkowania schowka na wszystko znalazłyśmy stos gier planszowych. Wystawiałam na trawę po kolei połamane leżaki, hulajnogę, słoiki z marmoladą cytrynową, butelki wina i limoncello, zakurzone koce, bo przecież na nie za gorąco, połamane kafelki „może jeszcze się przydadzą”, koty włażące mi pod nogi, kiedy nagle zobaczyłam gry i na samym spodzie płaskie pudełko z napisem „Game of life”.
– Wiedziałaś? – zaczełam wygrzebywać grę, a Laura zrobiła wielkie oczy i pokręciła głową.
Antonio nie chciał grać, powiedział, że na life to on już jest za stary, ale przyszedł do nas z cygarem i ciasteczkami i patrzył jak wygrywam w turnieju tenisowym i wyścigach konnych, a Laura dostaje nagrodę Nobla, ale po rozwodzie musi oddać całą fortunę i jeszcze wykupić wujka z więzienia. Nie chciało nam się czytać instrukcji i grałyśmy w wersję uproszczoną i kiedy sprzątałam pionki Laura powiedziała „You know, it’s really like in life, if you don’t know the rules, you’re playing the poor version”.
Rano jak zawsze Antonio przyniósł mi kawę, a ja podlałam nią rozmaryn kiedy się odwrócił. Mój żołądek mówi wielkie nie dla diabelnie mocnego espresso o 7.30, 8 minut po obudzeniu. I ileż można jeść na śniadanie ciastka? Raz przemyciłam kanapkę z pomidorem, kosztowała mnie spojrzenie pełne pogardy „i co, może chcesz jeszcze fasolę na ciepło?”. A potem Laura rzuciła znad prasowania „Why don’t you stay all summer?”, a ja popatrzyłam w stronę morza.
[lato 2015]