Prawda jest taka, że Martę Marecką obwiniam za pomysł napisania powieści. Opowiedziała mi o Miesiącu Pisania Powieści. (…) Po przeczytaniu całej książki przez Martę otrzymałam maila z uwagami dotyczącymi samej fabuły i listę pytań, które pomogły mi zwiększyć spójność logiczną książki. (…) Neil Gaiman twierdzi, że jeśli czytelnik mówi, że w tekście coś nie gra to prawie zawsze ma rację, ale jak mówi co w tekście nie gra to prawie zawsze się myli. Uwagi Marty są z gatunku tych pierwszych niż tych drugich. (..).
Dużą zaletą pracy z Martą jest jej podejście do autora. Wiadomo, że pisarze przywiązują się emocjonalnie do swoich powieści. Marta również to wie, w zawiązku z czym stara się niepotrzebnie nie deptać człowiekowi po uczuciach. Uwagi są rzeczowe i na temat, moim zdaniem zawsze służące ulepszeniu książki. Dość bezlitośnie wskazuje gdzie tekst należy skrócić, a gdzie mniej szaleć z gramatyką i długością zdania ale, przynajmniej w moim przypadku, zawsze miała rację i książka skorzystała na wprowadzeniu zmian. (…)
Nie wszystkie uwagi Marty zdecydowałam się wprowadzić, ale wszystkie miały sens. Marta zawsze starała się zrównoważyć krytykę uwagami pozytywnymi. Każdą sugestię była w stanie uzasadnićteoretycznie, co oczywiście wynika z tego, że jest naukowcem i inaczej nie umie. Mi się podobało, pewnie spodoba się też każdemu, kto chce wiedzieć nie tylko jak pisać lepiej, ale również dlaczego pisać akurat tak.