Co ma zrobić ktoś, kto napisał powieść, i po wielu miesiącach ciężkiej pracy sam już nie wie, czy to dzieło genialne, czy kompletnie beznadziejne? Oczywiście zwrócić się do kogoś takiego jak pani Maria Kula: oczytanego, mającego dobry gust i wiele pomysłów na ulepszenie tekstu, umiejącego czytać ze zrozumieniem i pokazać autorowi wszystkie plusy, ale i minusy jego dzieła.
Pani Maria Kula opracowywała redakcyjnie „Drogę do Różan” oraz „Wiosnę w Różanach” i tylko my dwie wiemy, ile oba te tomy jej zawdzięczają. Gdy dałam jej do przeczytania tom trzeci, zwróciła uwagę na jego monotonię: forma dziennika (przy wszystkich plusach) ma zasadniczą wadę – pozwala opisywać świat tylko z jednego punktu widzenia. To pod wpływem rad pani Marii wprowadziłam do powieści drugi głos i tekst przybrał formę przeplatających się dzienników Zuzanny i Joachima. Jestem jej za to (i za wszystko inne) niezmiernie wdzięczna.