Posts Tagged "klub pisarski"

7 rzeczy, których nauczyłam się w Klubie Pisarskim – Dorota Jawulska, część 2

Wpisane dnia kwi 13, 2017 w dziale Czytelnia | 0 komentarzy

Nie taki upiór straszny, jaki go sobie maluję. Lęk jest jak kula u nogi, która hamuje, ogranicza pole działania, pozbawia możliwości na ciekawe i rozwijające doświadczenia, przygnębia i tłamsi. Klub Pisarski był dla mnie ciągłym zmaganiem się z lękiem, wychodzeniem poza sferę komfortu, przełamywaniem ograniczających mnie oporów. Już samo regularne robienie ćwiczeń nauczyło mnie odwagi w odmawianiu robienia innych rzeczy w tym czasie, robienia miejsca na to co uważam za ważne. Nie łatwo jest powiedzieć rodzinie, mężowi, partnerce, znajomym „nie mam teraz dla was czasu, robię pisarskie ćwiczenie”. Nie łatwo zrezygnować z przyjemności próżnowania przed telewizorem, spotkań towarzyskich, wypełnienia domowych obowiązków. Nie jest łatwo przyznać, że jeśli chcę dobrze pisać, muszę przysiąść do nauki i ćwiczeń. Co więcej, niektóre ćwiczenia są prawdziwym wyzwaniem. Pewnego razu pojawiło się ćwiczenie, przy którym od razu się cofnęłam. „To zbyt emocjonalne i osobiste. Nie dam rady tego napisać. Przecież zawsze mówiłam, że nie potrafię pisać tekstów zbyt osobistych” pomyślałam i już miałam schować się za parawanem choroby, braku czasu, pilnych rzeczy do załatwienia, gdy usłyszałam dźwięk łańcucha u krępującej mnie kuli strachu. Podjęłam wyzwanie. Zrobienie tego ćwiczenia było dla mnie bardzo trudne, ale ogromnie uwalniające. Pokazało mi bowiem, że wszelkie „nie dam rady, nie umiem, nie chce mi się, nie mam czasu” są jedynie objawami strachu przed tym co nowe, nieznane. Są momenty, gdzie rzeczywiście brakuje czasu, lecz w tej sytuacji, byłoby to tylko wymówką i dobrze jest umieć to rozróżnić. Nauczyłam się też, że im częściej podejmuję wezwanie, tym mniejszy staje się lęk, nie tylko w kwestii pisania. Jak usłyszeć i ćwiczyć własny głos? „Nie zgadzam się!” wykrzyknęłam po przeczytaniu pewnego artykułu o pisaniu, który Maria wysłała nam wraz z ćwiczeniem. Wiązki sążnistych przekleństw, którą potem z siebie wyrzuciłam, nie będę przytaczać. Cenię sobie po prostu kreatywną wolność i artykuły „nauczycieli pisania” pełne zakazów i narzuconych schematów dotyczących kompozycji tekstu uważam za bardzo ograniczające, wręcz szkodliwe. Autor artykułu dyktatorskim tonem twierdził, że nie wolno zaczynać rozdziału lub sceny od pogody i opisu, a prolog jest archaicznym przeżytkiem, którym należy odesłać do muzeum. Napisał też, że jeśli nie dostosuję się do jego zaleceń, jestem pisarskim ciołkiem i należy mi się kop w dupę. Dosłownie. Chwyciłam za notatnik i długopis. W ciągu dwóch godzin napisałam kilkadziesiąt stron o funkcji opisu, roli pogody, a także w jaki sposób pogoda może wpłynąć na przebieg akcji, wprowadzić nagły zwrot, niespodziankę, wyzwanie dla bohaterów. Odnalazłam też w książce, którą akurat czytałam, scenę, którą uważam za bardzo słabą właśnie ze względu na to, że autor nie zaczął od pogody. Przeanalizowałam ją. Zastanowiłam się, co zmieniłoby się w tej scenie, gdyby w pierwszym akapicie znalazł się opis pogody i panującej w otoczeniu atmosfery. Zapisałam to wszystko. Potem przeszłam do prologu. Wypisałam rodzaje konstrukcji powieści, w których prolog nie tylko świetnie się sprawdza, ale jest wręcz konieczny. Uświadomiłam sobie, że prolog jest po prostu trudnym chwytem konstrukcyjnym i co można zrobić, aby dobrze „wmontować” go w całość. Dopiero gdy zamknęłam notatnik i odetchnęłam, zdałam sobie sprawę, że wzbogaciłam moją „Ars Poetica” o kolejne elementy. Nabrałam dystansu do tego co pojawia się na temat pisania. Chcę mówić własnym głosem, stosować techniki w taki sposób, w jaki sama uznam za słuszny i ważny dla pisanej przez mnie historii. Twórczy indywidualizm jest tym, co wyróżnia pisarzy. Uczenie się i ćwiczenie pisarskich technik to jedno, ale ślepe słuchanie porad może zaowocować popadnięciem w sztampę i zniszczeniem własnego, indywidualnego głosu. Jak oswoić ryczącego niedźwiedzia? Kiedy zapisywałam się do I edycji Klubu Pisarskiego i myślałam o tym, że ktoś przeczyta mój tekst i napisze mi pod nim parę słów, truchlałam ze strachu. „Zostanę skrytykowana” kołatało mi się panicznie w myślach. Krytyka nikomu nie kojarzy się z czymś przyjemnym. Przypomina potężnego niedźwiedzia, stojącego na dwóch łapach, ryczącego głośno, gotowego rozszarpać na strzępy wszystko co wpadnie mu w łapy. Granica pomiędzy krytyką a opinią jest bardzo płynna, nie do końca klarownie określona. Każda krytyka jest w zasadzie opinią, czyimś zdaniem na określony temat. Ale właśnie zrównanie krytyki do osobistej opinii pomogło mi pozbyć się lęku przed „byciem skrytykowanym”. Każdy z nas ma własne zdanie na (prawie) każdy temat. Jest...

Read More

7 rzeczy, których nauczyłam się w Klubie Pisarskim – Dorota Jawulska

Wpisane dnia kwi 13, 2017 w dziale Czytelnia | 0 komentarzy

Część 1 Skończyła się właśnie II edycja Klubu Pisarskiego. Dla mnie kończy się intensywna podróż przez meandry pisarskiego rzemiosła, w trakcie której zapoznałam się i pogłębiłam znajomość technik pisarskich, a także zdobyłam ogromnie dużo cennych doświadczeń bezpośrednio związanych ze sztuką pisania. Kiedy patrzę wstecz na te pół roku, na to jak wiele się w moim pisaniu zmieniło, żałuję, że ten Klub nie powstał wcześniej. Żałuję, że w Polsce nie ma więcej dyskusyjnych grup twórczych, w których można przedstawić swoje teksy, wysłuchać opinii na ich temat, na bieżąco ćwiczyć i ulepszać własny styl. Pisanie jest czynnością wykonywaną w samotności, jednak każdy tekst jest przeznaczony dla czytelnika. Dyskusyjne Kluby dla pisarzy są więc naturalną częścią kreatywnego życia w Ameryce i Europie Zachodniej. Tutaj, gdzie mieszkam, w Berlinie, jest takich grup kilka, nawet w języku angielskim. Rozmowy i dyskusje o tekstach są niczym nawóz dla twórczego umysłu, pozwalają rozszerzyć pisarską świadomość, ujrzeć pewne aspekty w innym świetle, uformować niejasne wrażenia w klarowne myśli i zdania. Klub Pisarski dał mi możliwość rozwoju na kilku różnych płaszczyznach. Nie spodziewałam się, że regularne robienie ćwiczeń pisarskich, wrzucanie ich na klubowe forum, pisanie opinii dla innych i otrzymywanie od nich opinii, wyjdzie poza naukę technik rzemiosła. Oto 7 rzeczy, których nauczyłam się w Klubie Pisarskim. Pisanie to kreatywny bałagan Teksty opublikowane w książkach, gazetach, czasopismach, na stronach internetowych i dobrych blogach, są dopracowane, wartkie, wciągające, po prostu „idealne”. Wyglądają niczym pyszniący się na stole w salonie dwupiętrowy tort, na którego widok ślina napływa do ust. Obok stoi dumny, uśmiechnięty kucharz i zachęca gości do skosztowania wypieku. Raczej nie będzie opowiadał o procesie pieczenia tortu ani nie pokaże bałaganu w kuchni, który zrobił w trakcie pracy. Goście nie zobaczą więc rozsypanej mąki i cukru, skorupek od jajek, tłustych plam po maśle na fartuchu, dwóch nieudanych zakalców w koszu na śmieci, bo coś poszło z ciastem nie tak, oraz resztek polewy, która została, bo było jej za dużo. Tego bałaganu nigdy nie widać, przez co można mieć wrażenie, że kucharz pstryknął palcami, a na stole pojawił się idealny tort. Tak samo jest z opublikowanymi tekstami. Nie widać w nich nakładu pracy autora, pisania pierwszej, drugiej, trzeciej wersji, bałaganu w notatkach, poprawiania i skreślania. W Klubie Pisarskim miałam okazję zobaczyć proces powstawania tekstów „od kuchni”, kiedy nie są jeszcze idealne, wymagają przeróbek, coś w nich zgrzyta, czegoś jest za dużo lub za mało. I naprawdę zrozumiałam co Ernest Hemingway miał na myśli pisząc: „First draft of anything is shit”, czyli „Pierwsza wersja czegokolwiek jest gówniana”. Pisanie to także redagowanie Umiejętnością, której nie spodziewałam się nauczyć i przećwiczyć w Klubie Pisarskim jest redagowanie własnych tekstów. Nie pamiętam dokładnie kiedy, w trakcie I edycji Klubu, uświadomiłam sobie nagle, że czytanie i opiniowanie tekstów innych uczestników jest wspaniałym ćwiczeniem redagowania własnych tekstów. Przeczytanie, przemyślenie i napisanie opinii od tekstem jest świetnym sposobem na to, aby wyostrzyć swoje spojrzenie na składnię i melodię zdania, użycie wyrazów, kompozycję i logikę, sposób podejścia do tematu. Powiedzenie, że tekst mi się podoba, bądź nie, przestało mi wystarczać. Chciałam konkretów, klarowności, co dokładnie sprawia, że przy niektórych tekstach pieję z zachwytu, przy innych milczę, bo nie chcę urazić autora moją opinią. Zaczęłam drukować publikowane teksty, wklejać je do wielkiego notatnika i robić dokładną analizę, dla siebie, analizę wykraczającą daleko poza to co pisałam w komentarzu. I nagle, z czytelnika stałam się redaktorem. Co więcej, te redaktorskie notatki zaczęły tworzyć moją własną pisarską „Ars Poetica”, uzmysłowiły mi jaki styl najbardziej mi się podoba i w jakim stylu sama chcę tworzyć. Analityczne czytanie jest jedną z najważniejszych umiejętności pisarza. Każdy pisarz jest tak naprawdę pierwszym redaktorem własnych tekstów. Czytając i opiniując testy innych można nauczyć się wyłapywać chropowatości tekstów, a potem zastosować to w trakcie poprawiania własnych prac. Jest to jedno z najcenniejszych i najbardziej rozwojowych ćwiczeń dla autorów. Nauka pisania to nauka rzemiosła  Ludzie wytrzeszczają oczy, kiedy mówię, że nie istnieją dla mnie „artyści”. Rzeczownik „artysta” niesie w sobie silną konotację z określeniem „pół-bóg”, ktoś władający pozaziemską mocą, wybraniec, boski faworyt. Ja tego nie uznaję. Ci, których popularnie nazywamy „artystami” nazywam po prostu „mistrzami rzemiosła”. Są to utalentowani...

Read More