Flow czyli natchnienie

Bardzo często autorzy z którymi pracuję, indywidualnie albo na kursie czy warsztacie czują się rozdarci pomiędzy świadome pisanie a flow w pisaniu, czyli moment kiedy po prostu dajesz się ponieść i piszesz zachłannie, kiedy słowa przez ciebie płyną wartkim strumieniem i nie musisz zastanawiać się co dalej. Wielokrotnie słyszałam słowa: „kiedy chcę pamiętać o tym wszystkim co mówisz, jak pisać opis, jakie pisać zdania, jak ma wyglądać dialog, to tracę zupełnie moje flow”.

Co z tym zrobić? Odpowiedź jest jedna: chronić swoje flow, swoje natchnienie. Możesz nim trochę sterować dodając malutkie elementy, drobiazgi które kiedy zaczniesz stosować po prostu „wejdą ci w pióro”, staną się w twoim pisaniu naturalne i oczywiste. Ale nie zamieniaj swojego pisania w spełnianie listy wymogów.

Pisz tak jak czujesz. Zaufaj swojemu pisaniu.

Swoim wyborom, zdaniom, decyzjom. Zaufaj swojej wyobraźni. Pisać z siebie, z głębi serca, z dna swojej wyobraźni znaczy nie tylko mieć otwarte serce i wyobraźnię, ale też sobie na to pozwolić. To wcale nie jest proste, bo przecież całe życie uczymy się, że mamy być jacyś, nasze teksty mają być jakieś, pani od polskiego kreśliła nam na czerwono i jeśli mieliśmy pecha to umieszczała druzgoczące dopiski.

Pisanie najlepiej będzie ci wychodzić kiedy znajdziesz coś co budzi, a potem karmi twoje flow. Wtedy masz większą szansę doświadczać tego wspaniałego twórczego momentu częściej. Inspiracji można szukać wszędzie, dla każdego to jest coś innego, pisałam o czym gdzie szukać inspiracji na przykład tu. Kiedy dopadnie cię natchnienie i słowa będą z ciebie płynąć koniecznie im na to pozwól! Nie odkładaj pisania na później, bo raz zablokowane flow może nie pojawić się długo. Pamiętaj też wtedy o zaufaniu, po prostu pisz, pozwól sobie na wszystko. Odrzuć kontrolę, nie myśl o tym czy to jest dobre czy nie, na to przyjdzie czas potem. Czy pozwalasz sobie pisać to, na co naprawdę masz ochotę? Nigdy nie zastanawiaj się co pomyślą inni na twoją opowieść o elfach, skoro pracujesz na wysokim stanowisku. „Co powiedzą rodzice koleżanek mojej córki na wieść o tym, że napisałam romans o wampirach?” „Chciałabym napisać poradnik o relacjach, ale co powie moja matka, przecież według niej na niczym się nie znam.” „Marzę o tym, żeby prowadzić bloga i pisać na nim mini opowiadania, ale wstydzę się tego co powiedzą moi znajomi”. To wszystko cytaty z osób, które chciałyby pisać, ale się boją i z tego strachu kontrolują się dusząc w zarodku swoje flow.

Kiedy piszesz pozwól sobie popełniać błędy. Nie zastanawiaj się nie tylko nad tym jak twój tekst zostanie oceniony, ale też nad tym czy jest poprawny, dobrze brzmi, czy niczego mu nie brakuje. To wszystko zrób po tym jak skończysz pisać. Wtedy siądź nad tekstem, przeczytaj go i pomyśl czy jest taki jak chcesz żeby był, czy niczego mu nie brakuje, jak możesz go ulepszyć?

To, co napiszesz pod wpływem natchnienia, strony które powstaną kiedy słowa z ciebie płyną, to twój brudnopis, twoja surówka.

Kiedy pomyślisz, że to nie będzie gotowy tekst, to łatwiej ci będzie sobie odpuścić strach czy to będzie dobre, bo wszystko możesz poprawić, zmienić. Praca nad własnym tekstem, nie w trakcie pisania, tylko kiedy to co napiszesz się trochę odleży, to praca w trakcie której najwięcej się uczysz. Wtedy szkolisz swój warsztat pisarski, poprawiasz umiejętności, wyrabiasz sobie styl. Z twojego przepływu powstaje surowy materiał, który bierzesz na warsztat i szlifujesz. Czasami będzie potrzebował więcej, a czasami mniej pracy. Z czasem zauważysz, że jeśli poprawisz coś kilka razy to przestaniesz popełniać ten błąd. Powtórzę jeszcze raz: kiedy poprawiasz własny tekst najwięcej się uczysz. To bardzo ważny etap pisania, niezależnie od tego czy piszesz powieść czy artykuły na bloga czy do prasy.

Wielu osobom wydaje się, że pisanie składa się tylko z tego pierwszego etapu, kiedy wyrzucamy z siebie tekst, przelewamy myśli na papier. A to tylko połowa drogi. Druga część jest równie ważna jak pierwsza i zazwyczaj potrzeba mnóstwa praktyki, żeby od razu napisać tekst, który praktycznie nie wymaga pracy. To nie jest kwestia czegoś co nazywamy „talentem” tylko umiejętności jasnego wyrażania się, posługiwania się językiem, którą nabiera się z czasem. Im więcej będziesz pracować ze swoimi surowymi tekstami, tym szybciej zaczniesz pisać lepiej od razu. Przepis na udany tekst jest taki: najpierw dawaj się ponieść, pisz kiedy tylko dopadnie cię na to ochota, wyrzucaj z siebie zdania i pomysły. Odłóż swoją surówkę na jakiś czas, a potem pracuj nad nią, poprawiaj, ulepszaj.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałam powiedzieć. Coś, czego doświadczyłam niedawno na własnej skórze. Podążać za flow znaczy być wyluzowanym i kiedy coś idzie zupełnie nie tak jak sobie zaplanowałeś/łaś spokojnie zmienić kierunek i dać się ponieść. Wtedy dzieją się rzeczy naprawdę magiczne.

podpis2

Niezwyczajni bohaterowie. O Pciuchu, Pupiszonkach i Mery Poppins.

W literaturze roi się od dziwnych bohaterów mających niecodzienne właściwości. Oczywiście cała fantastyka to prawie tylko tacy bohaterowie, ale dziś chciałabym napisać o czymś innym: o niezwykłych bohaterach we względnie „zwykłych”, czyli nie fantastycznych książkach. Oczywiście granica jest płynna i trudno powiedzieć gdzie przebiega pomiędzy literaturą fantastyczną a tą z tylko fantastycznymi elementami. Dziś mam na myśli książki, którą są mocno osadzone w realistycznym świecie, a dziwni bohaterowie są jednymi lub jednymi z nielicznych w powieści (i czasami ich magiczne umiejętności są tak samo zaskakujące dla pozostałych bohaterów jak dla czytelnika).

Jak stworzyć dziwnego bohatera i po co jest ci potrzebny?

Bohater, który ma nadzwyczajne cechy może być przydatny jeśli czujesz, że twój świat przedstawiony wymaga „czegoś więcej”. Może też ty jesteś osobą, która dostrzega małe niezwykłości na codzień, świat nie jest dla ciebie pragmatyczny i oczywisty, wierzysz w duchy, a widok staruszki, która unosi się 2 cm nad ziemią nie robi na tobie wrażenia. To nie musi być od razu wróżka w złotych szatach ani stworek podobny do gremlina, to może być postać sąsiadki, która ma szczególne umiejętności albo zmarła babcia wciąż dająca rady wnuczce.

Jeśli czujesz, że niezwykły bohater to może być coś dla ciebie spróbuj zrobić na jego temat mapę myśli.

Na dużej kartce, promieniście od środka zapisuj wszystkie skojarzenia na jego temat, które przychodzą ci do głowy. Jaki wpływ na głównego bohatera ma mieć ten dziwny (np. ma mu pomagać czy przeszkadzać)? Co chcę żeby robił? Jaki ma być? Jak ma wyglądać? Czy to ma być człowiek obdarzony niezwykłymi umiejętnościami czy postać nie ludzka? Zapisuj też przymiotniki, określenia – wszystko co może być częścią twojej „wizji” bohatera.

Kiedy twoja mapa myśli będzie gotowa popatrz na nią całościowo, z perspektywy i zobacz co się z czym łączy, co się wyklucza, co jest dla ciebie kluczowe. Jest duża szansa, że twój bohater wyłoni się wtedy z twoich chaotycznych początkowo myśli.

Nie przywiązuj się bardzo do założeń na jego temat, pozwól mu działać, bo w trakcie pisania może okazać się, że potrzebne, przydatne w fabule są ci zupełnie inne jego cechy niż ci się wydawało.

Na pewno nie każda powieść potrzebuje niezwykłego bohatera, ale z pewnością tworzenie go daje ogromnie dużo przyjemności!

podpis2

Wyszukałam też trzy fragmenty o dziwnych bohaterach, których darzę szczególną sympatią. Pciuch, Pupiszonki i Mery Poppins mają dziś premierę w perypetiowej czytelni, przywitaj ich oklaskami!

Pupiszonki

/Fragment książki „Ronja, córka zbójnika” Astrid Lindgren/

Z głębi jamy doszło ją jakieś mamrotanie, ale zupełnie nie rozumiała, co to mogło być. Wtem kawałek dalej ujrzała gramolące się poprzez śnieg stadko Pupiszonków. Łatwo je było poznać po ich szerokich pupkach, małych, pomarszczonych twarzyczkach i zmierzwionych włosach. Pupiszonki były zazwyczaj przyjazne, nastawione pokojowo i nie czyniły nikomu krzywdy. Ale te tutaj, które stały teraz i gapiły się na nią głupiutkimi oczami, te były najwyraźniej niezadowolone. Chrząkały i wzdychały, a jeden z nich powiedział ponurym głosem:

– Cemu una tak lobi?

I zaraz przyłączyły się inne:

– Cemu una tak lobi? Dlacego lozwala nam dach? Cemu tak?

Ronja pojęła, że wpadła stopą w ich ziemiankę. Pupiszonki budowały ją sobie, jeśli nie znalazły dziupli odpowiedniej na mieszkanie.

– Nic nie mogłam poradzić – powiedziała – Pomóżcie mi się wydostać.

Ale Pupiszonki tylko gapiły się na nią i wzdychały równie ponuro jak przedtem.

– Una siedzi w dachu, cemu una tak lobi?

 

Mary Poppins

/fragment książki „Mary Poppins” P. L. Travers/

Gdy Mamusia wyszła z pokoju, Janeczka i Michaś zwrócili się w stronę Mary, która stała nieruchomo jak słup, z rękoma skrzyżowanymi na piersi.

– Jakeś ty tu przyszła? – spytała Janeczka. – Wyglądało, jakby cię przywiał wiatr.

– Bo tak było – odparła krótko Mary i zaczęła odwiązywać szalik z szyi i zdejmować kapelusz, który powiesiła potem na poręczy łóżka. Ponieważ nie zanosiło się na to, aby Mary zamierzała jeszcze coś powiedzieć – mimo że mocno pociągnęła nosem – Janeczka także milczała. Za to gdy Mary schyliła się, by otworzyć torbę, Michaś nie mógł zapanować nad sobą.

– Co za dziwna torba… – powiedział, dotykając jej palcami.

– Dywanikowa – wyjaśniła Mary, wkładając kluczyk do zamka.

– Do noszenia dywanów?

– Nie, zrobiona jest z dywanika.

– Aha – rzekł Michaś – rozumiem. Ale nie bardzo rozumiał.

Tymczasem torba została otwarta i dzieci były więcej niż zdziwione, gdy przekonały się, że jest ona zupełnie pusta.

– Coż to? – spytała Janeczka. – Nic w niej nie ma?

– Jak to „nic”? – zapytała Mary Poppins z obrażoną miną. – Powiedziałaś, że nic w niej ma?

To mówiąc, wydobyła z pustej torby biały nakrochmalony fartuch, którym się zaraz przepasała, potem wyjęła wielki kawał mydła, szczotkę do zębów, paczkę szpilek do włosów, flakon perfum, mały składany fotelik i pudełko pastylek od bólu gardła. Janeczka i Michaś osłupieli.

 

Pciuch

/fragment książki „Bromba i inni” Macieja Wojtyszko/

Pciuch zamieszkuje czas. To znaczy, że można go zobaczyć tylko wtedy, kiedy się żyje kiedy indziej. Jeża na przykład możemy zobaczyć dziś. Pciucha wyłącznie jutro albo wczoraj. Dzieje się tak dlatego, że jest on szalenie szybkim, nowoczesnym stworzeniem: wyprzedza nasze czasy dzięki własnemu napędowi rakietowemu.

Pciuchów jest niewielu, około trzydziestu, a nasza historia opowiada o pewnym dzielnym, młodym Pciuchu, który był posiadaczem numeru dwadzieścia cztery.

Tradycyjnie wszystkie Pciuchy pracują na poczcie, ponieważ tam są najbardziej potrzebne. Także Pciuch dwadzieścia cztery był listonoszem do spóźnionych przesyłek.

Zdarza się, że do okienka na poczcie podbiega ktoś bardzo zmęczony szybkim biegiem i woła już od drzwi:

– Proszę pani, proszę pani, chciałbym szybko wysłać wiadomość!

– Proszę bardzo! – odpowiada pani w okienku. – tu jest blankiet na telegram superekstra błyskawiczny. Na kiedy ma dojść wiadomość?

– Na wczoraj – śmieje się ktoś z zakłopotaniem. – Zupełnie zapomniałem o imieninach ciotki Patrycji Trąbalskiej , Koszykowa 12 m. 5.

– Na wczoraj? – pyta pani w okienku. – Dobrze, zrobimy wszystko , co w naszej mocy.

I wtedy do akcji naczelnik poczty używa Pciucha do Specjalnych Zadań.

Wszystko zaczyna się od bohatera

Miesiąc temu opublikowałam w czytelni gościnny wpis – opowieść Doroty, której pomagam napisać książkę o jej spotkaniu z bohaterem. Przedwczoraj, na drugim spotkaniu kursu pisania powieści jedna z uczestniczek, Karolina, opowiedziała niesamowitą historię o pierwszym spotkaniu ze swoją bohaterką. Wczoraj autor opowiadał mi, że musi śledzić swojego bohatera, bo to milczący typ i nie chce z nim gadać. Uświadomiłam sobie, że szerzę ideę spotkań z bohaterem, a w czytelni nie było artykułu o tym jak zacząć pracę z bohaterem! Naprawiam błąd i opowiadam wszystko od początku.

W poradnikach o pisaniu powieści można znaleźć wiele recept na to jak zacząć. Moim zdaniem trzeba zacząć od bohatera, bo nawet najlepsza historia bez pociągającego głównego bohatera będzie nudna. Powiedziałabym nawet: wszystko zaczyna się od bohatera.

Prawdziwy bohater sam opowie ci swoją historię.

Nie będziesz już więcej zastanawiać się, co ma się wydarzyć dalej, bo to on będzie pchał fabułę do przodu. Jeśli masz pomysł na to o czym chcesz opowiedzieć to najpierw zastanów się komu się to przydarza, stwórz swojego bohatera.

Zacznij od odpowiedzenia sobie na kilka pytań:

jak wygląda (w tym dokładnie twarz, sylwetka, kształt dłoni, znaki szczególne, włosy, jak się ubiera itd.), jak się porusza, jakie ma gesty, w jaki sposób mówi

jaką ma osobowość, charakter, jakie są jego główne cechy, jakie ma uzdolnienia

skąd pochodzi, jaka jest jego historia, przodkowie, pozycja społeczna, wykształcenie, przeszłość

jaki ma zawód, czym się zajmuje, w czym jest dobry

co lubi a czego nie, czego się boi, czy ma jakieś fobie, niepokoje, coś szczególnie sprawia mu przyjemność

jaki ma światopogląd.

Myśl o swoim bohaterze jak o człowieku, którego poznajesz, nowym przyjacielu, albo kimś kto cię zafascynował i chcesz o nim dowiedzieć się jak najwięcej. Twój bohater musi stać się jak prawdziwy człowiek, bo wtedy będzie dla czytelnika przekonujący.

Wiarygodny bohater, to taki, który nie jest ani czarny ani biały. Nie ma ludzi kryształowo dobrych ani złych do szpiku kości. Twój bohater musi mieć wady (albo zalety jeśli jest czarnym charakterem), ciemną stronę, swój cień (i odwrotnie).

Najciekawszy bohater to taki, który jest aktywny, czyli sam coś robi, podejmuje jakieś działania, nikt nie lubi bohaterów – ofiar losu, którym tylko coś się przydarza. Dobrze pokazać go w sytuacji konfliktu, trudnej sytuacji, walki wewnętrznej zmuszającej go do podjęcia decyzji, która porusza czytelnika. Bohater nie może być szary i przeciętny, musi mieć coś, co go wyróżnia, powoduje, że on właśnie został twoim bohaterem.

Kiedy opis twojego bohatera będzie już w miarę gotowy (powinien być naprawdę obszerny, jeśli czegoś nie wiesz, to zaznacz sobie w tekście wyraźnie pytanie do uzupełnienia później) to umów się z nim na spotkanie.

Zarezerwuj czas tylko dla siebie i twojego bohatera. Wyobraź go sobie bardzo wyraźnie (przecież wiesz już jak wygląda), jak siedzi przed tobą. Rozmawiaj z nim, zrób z nim wywiad. Zadaj mu wszystkie pytania które chcesz. A potem zadaj mu najważniejsze pytanie: Czego pragniesz? Czego chce tak naprawdę chcesz? Jakie jest twoje pragnienie w głębi serca?

To ćwiczenie może ci się wydawać dziwaczne, ale zrób je proszę, to działa! Na początku na pewnie będziesz sam/a odpowiadać na swoje pytania, ale zaręczam, że jeśli dasz życie swojemu bohaterowi, to po jakimś czasie zacznie do ciebie mówić. A wtedy zaczną się dziać cudowne i niesamowite rzeczy.

podpis2

 

Odkryj swój styl czyli twoje laboratorium

Kilka dni temu znajomy, który myśli o napisaniu książki i na razie zapełnia notes pomysłami i pojedynczymi zdaniami zapytał mnie jak ma znaleźć swój styl. Kiedy chcesz pisać albo zaczynasz to robić możesz nie wiedzieć co jest „twoje” w pisaniu, jakie sformułowania czy konstrukcja zdania najlepiej oddają twoje myśli i emocje, co do ciebie pasuje. Ale to nie jest tak, że nie masz stylu, że musisz go sobie „wyrobić”. Styl pisania jest jak styl chodzenia, tańczenia, śpiewania, jedzenia – masz go w sobie w środku, bo jest częścią ciebie. Możesz go nie znać, bo nigdy nie dałeś/łaś mu dojść do głosu. Może też się okazać, że twój styl nie spełnia twoich oczekiwań. Pokaż mi człowieka, który akceptuje siebie w 100%! Możesz pracować nad swoim stylem. Ale najpierw musisz go poznać i zaakceptować takim jakim jest na ten moment. Jak to zrobić?

Znajomemu powiedziałam mu, że muszę się zastanowić nad konkretnymi narzędziami i wczoraj zrobiłam sobie mapę myśli. I wymyśliłam – dla Adama i dla was wszystkich LABORATORIUM.

Laboratorium to twoje miejsce szukania w sobie stylu i wszystkich eksperymentów pisarskich.

Obowiązują w nim pewne zasady:
1. Jeśli twoje lekcje polskiego w szkole nie były fajne, zapomnij o wszystkim co z nich wiesz i myślisz o swoim pisaniu.
2. Nie oceniaj tego co piszesz.
3. Bądź tam ze sobą w 100% szczery/a.
4. Możesz do niego zaprosić kogo chcesz, ale możesz też nikomu nie mówić, że masz laboratorium.
5. Wszystkie pisarskie chwyty dozwolone.

Chciałabym, żeby laboratorium było miejscem twojej największej kreatywności. Może być fizycznie miejscem, a możesz sobie je wyobrazić: jakie to wnętrze, co tam jest, czy masz stół czy biurko, krzesło czy fotel. A może piszesz na tablicy? Albo leżysz na kanapie? Popłyń, urządź je tak jak chciałbyś żeby wyglądał twój ukochany gabinet. Kiedy już poczujesz się w nim swobodnie wyznacz sobie czas kiedy tam przychodzisz – fizycznie lub w wyobraźni (ale wtedy też realnie rezerwuj czas). Może to będzie stały termin w tygodniu, a może ruchomy, ale zaplanuj swój czas na pisarskie eksperymenty. Nadaj mu priorytet. Oczywiście nie oznacza to, że masz tam nie zaglądać również spontanicznie, kiedy poczujesz taką potrzebę. Przeznacz pliki w komputerze, kup specjalny notes albo zeszyt albo ryzę papieru i teczkę. A może pudełko? Potraktuj poważnie swoje pisanie.

Kiedy wszystko będzie już gotowe możesz zaczynać. Pamiętaj, że to miejsce, gdzie masz pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Oczywiście też czytać, a o tym za chwilę. W laboratorium możesz wszystko i na pewno z czasem sam/a wpadniesz na pomysły eksperymentów, a raczej jedno doświadczenie będzie cię prowadzić do następnego, ale na początek mam dla ciebie propozycje:

Napisz o czymś, o czym zazwyczaj nie piszesz.

Jeśli piszesz fantastykę to pokuś się o opis zmywania naczyń, a jeśli piszesz powieść obyczajową to popłyń ze sceną rodem z sf. Kiedy zaczniesz pisać nie o tym co zawsze, pojawią się nowe słowa, nowe zdania – nowy styl. Wytrącisz się ze swoich językowych przyzwyczajeń.

Pisz w emocjach.

Kiedy ktoś cię wkurzy albo jest ci smutno albo kiedy jesteś w stanie euforii, pędź do laboratorium! Po prostu wyrzuć z siebie emocje, nie zastanawiaj się nad słowami, pisz to, co czujesz. W emocjach jesteśmy prawdziwi. Wiesz o czym mówię? A o tą prawdę, o twoją prawdziwość z samego twojego środka w pisaniu chodzi.

Wróć we wspomnieniach do dzieciństwa.

Odnajdź w sobie małego siebie i przypomnij sobie co myślałeś/łaś, jakie miałeś/łaś marzenia, czego się bałeś/łaś. Może napiszesz opowieść o potworach spod łóżka albo cieniu za szafą? A może o smaku gofrów z Darłówka? Albo zapachu mieszkania dziadków? Nie ograniczaj się, po prostu miej znów 7 lat! Spojrzysz na świat z innej perspektywy, zaczniesz opowiadać inaczej.

Czytaj analitycznie

Czytaj i zaznaczaj fragmenty które ci się podobają albo nie. Czemu? Rozkładaj je na czynniki pierwsze, rozdziel na probówki, włóż pod mikroskop. Zobacz, jak to jest zrobione, przyjrzyj się tekstom naprawdę z bliska. A potem weź te elementy, które ci się podobają i spróbuj tak napisać. Nie chodzi o to, żeby kopiować, tylko się inspirować!

Pracuj w laboratorium jak najwięcej. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Nie ograniczaj się w żaden sposób. Nawet kiedy coś wydaje ci się śmieszne albo żałosne – pisz dalej. To tylko twój wewnętrzny krytyk, ten wstrętny gremlin, próbuje ci przeszkadzać. Nie daj się! Wyrzuć go za drzwi i powieś na nich kartkę: „krytykom wstęp wzbroniony”.

Pamiętaj, że twój styl to twój głos, to twoja pisarska tożsamość.

To coś dynamicznego, płynnego, co zmienia się razem z tobą, ewoluuje. Nie musisz zawsze pisać jednym stylem, przecież twój styl tak samo jak ty ma różne humory, dni, fazy w życiu. I przede wszystkim pamiętaj, że już go masz. Masz go tylko odkryć.

podpis2

Zainspiruj się!

Temat utknięcia, bohatera, który nie ma co robić, braku pomysłów wraca jak bumerang. Niemal na każdym warsztacie ktoś mówi, że nie wie co pisać, autorzy falami przeżywają blokadę, a w skrzynce co jakiś czas znajduję maila od kogoś kto zupełnie utknął.

Chyba już czas najwyższy, żebym powiedziała głośno: nie musisz wymyślać wszystkiego sam/a!

Trudno oczekiwać od naszego mózgu, żeby był pełen historyjek, gotowych zdań i akapitów i na pstryknięcie palcami, kiedy siądziemy przy biurku wypluwał z siebie wspaniałe fragmenty. Nie zawsze tak jest, czasami nasz umysł odmawia współpracy i nie wypluwa z siebie nic, ewentualnie falę krytyki w naszą stronę, że jesteśmy skończenie beznadziejni, skoro nawet nie potrafimy niczego wymyślić.

Inspiracja jest ważna, nawet bardzo. Nie chodzi o kopiowanie, tylko o zainspirowanie się, o impuls, który pchnie nas w nową stronę, otworzy drzwi o których nawet nie wiedzieliśmy, że są. Nie wydaje mi się, żeby istniał artysta, który nigdy w życiu niczym się nie zainspirował, to wręcz niemożliwe, bo przecież nie żyjemy w próżni i wszystko, co w życiu czytamy, widzimy, czego doświadczamy przetwarzamy na coś naszego.

Inspiracji można szukać wszędzie, myślę, że warto także w innej dziedzinie sztuki niż ta, którą się zajmujesz, więc jeśli piszesz, to idź na wystawę malarską, do kina albo wsłuchaj się w opowieść zaklętą w muzyce. Oczywiście trzeba też dużo czytać, świadomie, zaznaczać to, co nam się podoba i zastanawiać się dlaczego, rozkładać książki na czynniki pierwsze i patrzeć jak coś jest zrobione, a potem próbować samemu.

Mam też dla ciebie garść inspiracji natychmiastowych, krótkich zadań do napisania na już. Możesz się poczuć jak u mnie na warsztacie!

Napisz scenę:

  • z użyciem odkurzacza
  • w której trzy rzeczy będą niebieskie
  • w której ktoś płacze
  • zaczynającą się od słów: „bardzo mi niewygodnie”
  • zaczynającą się od tego, że widzimy z daleka dziewczynę
  • o kimś, kto ma magnetyczne spojrzenie
  • w której bohater patrzy na kogoś śpiącego

Jeśli jesteś w trakcie pisania powieści to na pewno przyda ci się jeszcze trochę pracy z bohaterem, jej nigdy nie jest dość!

Zastanów się:

  • jakie nawyki ma twój bohater
  • jakie jest jego najdawniejsze wspomnienie z przeszłości
  • kto jest jego rodzicami chrzestnymi
  • czego się wstydzi
  • jakie ma kompleksy
  • którą część swojego ciała lubi najbardziej
  • co myśli o swoich zaletach

Idź do księgarni, pooglądać książki i zapisz sobie w notesie nowe pomysły, stwórz własną listę małych zadań do napisania!

Pisz!

podpis2

Kiedy czujesz, że żyjesz

Tym razem zamiast artykułu będzie zadania pisarskie.

Możesz je wykonać jeśli masz tylko 20 minut albo poświęcić na nie więcej czasu, może nawet kilka tygodni. To zależy od ciebie – czy wybierzesz pisanie na podstawie wspomnienia czy doświadczysz czegoś nowego. Chciałabym cię namówić do opisania uczucia, kiedy czujesz, że żyjesz. Mam na myśli chwilę, kiedy krew krąży szybciej w twoim ciele, masz dreszcz na myśl, że przygoda czai się za rogiem, a wiele rzeczy, które były problemami jeszcze godzinę temu zostawiasz na chwilę za sobą. Możesz pisać o swoim bohaterze, a możesz o sobie. Możesz spróbować obu wersji i zdecydować którą pisze ci cię fajniej.

Najpierw wybierz moment, o którym chcesz pisać. Przypomnij go sobie albo jeśli chcesz, zrób coś zupełnie nowego. Zaskocz nawet siebie! Mam na myśli coś nie tylko niecodziennego, ale coś, co powoduje, że czujesz się żywa, szybsza, a twoje ciało nagle jest gotowe na wszystko. Nie ma śladu po zmęczeniu, jesteś jak tygrys szykujący się do skoku. W tym momencie nic nie ma znaczenia, nie oglądasz się za siebie, bo przeszłość się nie liczy, nawet dziś rano się nie liczy, patrzysz tylko przed siebie. Czujesz się wolna.

Przypominasz sobie taką chwilę? Zanurz się w niej, zamknij oczy, znajdź w pamięci wszystkie możliwe szczegóły. A jeśli chcesz, to teraz po prostu wstań od komputera i zrób coś takiego! A potem wróć, żeby wiedzieć co będzie dalej w zadaniu 🙂

Może chciałabyś zrobić coś niecodziennego, ale z jakiś powodów nie możesz. Od czego się ma bohaterów? Rozsiądź się wygodnie i spraw, żeby twój bohater zrobił to, o czym marzysz ty.

Kiedy masz już ten moment zacznij zapisywać wszystko co czujesz. To nie muszą być ładne zdania, opis o przemyślanej konstrukcji, na razie po prostu wypisz wszystkie twoje emocje i myśli.

Teraz zastanów się jaka była twoja (albo bohatera) motywacja? To, że robimy coś spontanicznie nie oznacza, że nie kieruje nami motywacja. Bardzo możliwe, że to coś nieoczywistego, ukrytego, nie przyznajesz się do tego nawet sama przed sobą. Drugim pytaniem jest „co by było gdyby” – co by było gdybyś tego nie zrobiła? Co by było gdybyś nie pozwoliła sobie na spontaniczność? Gdybyś zawsze działała według planu? Co by było gdybyś nigdy nie szła w stronę w którą woła cię świat? Na końcu pomyśl nad efektem swojego działania. Jak ty się zmieniasz kiedy robisz szalonego? Jak zmienia się świat wokół ciebie po tym jak robisz coś czego nikt się nie spodziewa? A może w ogóle się nie zmienia? Może tylko na chwilę robi się tunel, wgłębienie, które znika równie szybko jak ślad stopy w mokrym piasku?

Teraz weź listę twoich odczuć razem z odpowiedziami na wymienione trzy pytania i stwórz z nich mapę myśli.

W środku możesz wpisać słowo kojarzące się z twoim spontanicznym działaniem albo po prostu „czuję, że żyję”. Dookoła umieść wszystko co na ten temat myślisz, rób strzałki między nimi, zaznaczaj je na kolorowo, obrysowuj to, co jest ci najbliższe, podkreślaj najważniejsze.

Na koniec znajdź początek na twojej mapie. Zacznij od niego pisać o twoim momencie. Gwarantuję ci, że napiszesz piękny tekst o chwili, kiedy poczułaś, że żyjesz. I ja bardzo chciałabym go przeczytać.

podpis2