Obejrzałam ostatnio bardzo interesujące krótkie video z Davidem Vannem. Opowiada o tym jak swoje życie przepisuje w książkach, w jaki sposób pracuje na swoich osobistych doświadczeniach zmieniając je w literaturę. Zaznacza różnicę między pisaniem autoterapeutycznym a pisaniem literatury podkreślając, że to pierwsze może być wspaniałym sposobem na poradzenie sobie z przeszłością, ale ma inną funkcję i cel niż literatura piękna.
Wypowiedź pisarza jest dla mnie super ciekawa z dwóch powodów – ostatnio przeczytałam “Komodo” i zachwyciłam się jego twórczością, a wcześniej miałam sporą refleksję i rozmowę z Martą Marecką i Joanną Nałęcz o tym, że zawsze piszemy z siebie, ale to nie oznacza opowiedzenia swojej historii 1:1 raz. To oznacza przetwarzanie na bardzo różne sposoby, na wiele sposób swoich emocji, przeżyć, tego, co mamy głęboko zakopane i wychodzi z nas tylko zakryte cienkim filtrem tworzenia sztuki. Zawsze wiedziałam, że nie da się pisać nie o sobie i nie z siebie (oczywiście mówię o twórczości, nie o mechanicznym produkowaniu tekstów według wzorca, gdzie podstawiane są kolejne kartonowe postacie), ale niedawno to poczułam i jeszcze głębiej zrozumiałam. Fascynuje mnie połączenie pomiędzy naszą głębią, zarówno świadomą i jak nie i tym, co piszemy. W jaki kostium, scenografię, wydarzenia ubieramy konflikty, zarówno te wielkie jak i mikroskopijne czające się w naszych sercach i brzuchach. To trochę tak jak linie papilarne – nie ma dwóch takich samych, są naszym najbardziej osobistym, niezmywalnym śladem, a jednocześnie nie da się ich bezpośrednio czytać, zobaczyć, nie są widoczne od razu. David Vann napisał już ponad 10 książek i dużo opowiada w wywiadach skąd zaczerpnął motywy, emocje, wydarzenia i postacie. Wyraźnie można usłyszeć, że nie chodzi o pisanie pamiętnika i opowiadanie swojego życia w skali 1:1, tylko o potraktowanie go jako niesamowitej bazy do tworzenia czegoś więcej. Do przetwarzania.
Wspomniane video zaczyna się od słów “Myślę, że kiedy czytelnik zna prawdziwą historię w tle opowieści, to zmienia to jego czytanie”. Jak całkowicie inne jest to podejście od częstego strachu, który towarzyszy pisarzom “czy ktoś się domyśli?”, “czy mogę napisać o moim byłym mężu?”, “czy rodzina mnie wykluczy?”. Wielokrotnie spotkałam się z początkującymi pisarzami, którzy najbardziej skupiają się na tym jak wystarczająco dobrze ukryć prawdę. Dlaczego tak wstydzimy się swoich przeżyć? Nie mam odpowiedzi na to pytanie, ale czuję się ogromnie zainspirowana Davidem Vannem i na pewno coś jeszcze z tego wyniknie. Jeśli znasz polskiego pisarza, pisarkę, którzy podobnie jak Vann opowiadają o tym jak przetwarzają swoje życie, będę Ci bardzo wdzięczna za podesłanie nazwiska. Niżej link do video dla Ciebie – może masz ochotę obejrzeć!
I na zakończenie – David Vann nie mógł znaleźć wydawcy dla swojej pierwszej książki przez 12 lat. Teraz “Legendy o samobójstwie” są międzynarodowym bestsellerem dosłownie obsypanym nagrodami.