Opowiem wam historię. Niedawno zostałam poproszona o użyczenie zdjęć z Turcji – byłam tam na wolontariacie przez parę miesięcy 5 lat temu. Wygrzebałam zakurzone płyty CD i zaczęłam przedzierać się przez niezliczone katalogi z tysiącami fotografii. Przez pierwsze pięć minut byłam w lekkim szoku, a przez następną godzinę umierałam ze śmiechu. Zobaczyłam siebie 5 lat temu, a raczej swoje ciuchy. Nie wiem czemu najwyraźniej wydawało mi się wtedy, że im więcej kolorów i faktur tym lepiej. Na moim ulubionym zdjęciu mam na sobie: błękitny podkoszulek wystający spod kanarkowej bluzki z długim rękawem, różową bluzę, białe rękawiczki w czarne gwiazdki, fioletową chustkę, granatową spódnicę, zielone rajstopy i buty w kolorowe kwiaty. Nie wiem co sobie myślałam, ale mam zadowoloną minę.
Tak naprawdę o tym chciałam wam dziś napisać – o połączeniach.
Kiedy wybieramy ciuchy z szafy dobrze wiemy, że są dobre i złe połączenia i że nie wszystko do siebie pasuje. Tak samo jest z jedzeniem – kanapka z masłem orzechowym i dżemem jest dla mnie połączeniem idealnym, ale przecież nie dodaję do niej majonezu, cynamonu, marynowanych grzybków i glonów. Na pewno nie raz obserwowałyście niewprawionych kucharzy, którym wydaje się, że im więcej przypraw dosypią do patelni, tym lepiej. Jednak doskonale wiemy, że składniki potrawy muszą do siebie pasować. Dlaczego nie umiemy stosować tej zasady, kiedy piszemy książkę?
Nieważne, czy piszesz fikcję, czy opowieść o twoich przeżyciach, każda książka ma dozwoloną ilość składników. Nie możesz wrzucić do niej wszystkiego, zamieszać i oczekiwać, że wyjdzie coś pysznego o harmonijnym smaku.
Kluczem jest umiejętność eliminacji, podjęcia decyzji o czym tak naprawdę piszesz, co chcesz powiedzieć czytelnikowi. Kiedy się ubierasz to najpierw wybierasz sukienkę, a potem dodatki, buty. Kiedy gotujesz to najpierw decydujesz, czy to będzie zupa, zapiekanka, czy deser. I wybierasz elementy, składniki. Oczywiście, istnieją smaczne dania wieloskładnikowe i skomplikowane ładne stroje „na cebulkę”. Ale nic w nich nie jest przypadkowe. Tak samo jest z twoim tekstem – wszystko co do niego wkładasz, musi pasować do pozostałych elementów, musi tworzyć spójną całość.
Pewnie zastanawiasz się teraz jakie mogą być składniki powieści i jak moje gadanie o gotowaniu i połączeniach przełożyć na pisanie. Elementami książki są zarówno tematy, o których chcesz pisać (bo często nie umiemy zdecydować się na jeden i bierzemy się za kilka naraz), bohaterowie, rodzaj narracji, jak i forma, gatunek. Zamiast pisać wspomnienia z elementami reportażu, poradnika i książki kucharskiej zdecyduj się najpierw na jedno. Zastanów się, czy do twojej książki najbardziej pasuje narrator pierwszo- czy trzecioosobowy. Nie wciskaj na siłę opisu sytuacji, która nie pasuje do całej reszty tylko dlatego, że jest fajna.
Popatrz na swoją książkę i zastanów się, co do niej pasuje, co będzie współgrało z całością.
Na pewno zauważasz, kiedy koleżanka ma buty kompletnie nie pasujące do reszty stroju. Szybko wyczujesz niesmaczne warzywo w makaronie w restauracji. Ale czy tak samo widzisz to u siebie? W swoim makaronie? W swojej książce? Potrzebujesz świadomego wyboru składników. Odejdź parę kroków, jak malarze na filmach patrzący na swoje dzieło, i zdecyduj: „to biorę, a tego nie”.