Czy naprawdę uczysz się pisać?

Czytam teraz „Wielką magię” Elizabeth Gilbert. Byłam sceptyczna, bo nie lubię poradników, a już zwłaszcza poradników „jak być kreatywnym” i nie podobał mi się początek, ale teraz czytam z dużą przyjemnością. Myślę, że głównie dlatego, że to nie jest do końca poradnik, to raczej dość osobista książka , bo Gilbert nikomu specjalnie nie radzi, ona po prostu opowiada o swoim pisarskim doświadczeniu. A ma o czym opowiadać. Zaczęła pisać jako nastolatka i nigdy nie przestała. Jeśli wyobrażam sobie, że to jednak miałby dla kogoś być poradnik, to dla pisarzy zmagających się z odrzucaniem. Dla pisarzy, którzy nie mogą znaleźć wydawcy, którzy przeżywają frustrację. Gilbert w bardzo zabawny sposób opowiada o tym ile razy była odrzucana, a nawet jak jedno jej opowiadanie najpierw odrzucone zostało kilka lat później przez tą samą redaktorkę naczelną uznane za genialne!

Opowiada o swoim ślubowaniu, że zawsze będzie pisać – kiedy miała 16 lat zorganizowała sobie całkiem poważną ceremonię! A potem mówi:

„Pomiędzy dwudziestką a trzydziestką pisałam codziennie. Przez pewien czas miałam chłopaka, który był muzykiem i codziennie ćwiczył. On grał skale, a ja pisałam krótkie fikcyjne scenki. W obu przypadkach chodziło o to samo – żeby stale zajmować się swoim rzemiosłem, nieustannie trzymać się blisko niego. W dni, kiedy zupełnie nie miałam weny, nastawiałam sobie budzik na pół godziny i zmuszałam się, żeby bazgrać cokolwiek. (…) Wymyśliłam sobie, że zawsze uda mi się wyrwać pół godziny na pisanie nawet z najbardziej wypełnionego zajęciami dnia. I nawet jeśli szło mi beznadziejnie, zapewne potrafię się zmusić do pracy przez tych trzydzieści minut.

A w zasadzie pisanie rzeczywiście szło mi kiepsko. Naprawdę nie wiedziałam co robię. Czasami miałam wrażenie, że usiłuję rzeźbić w kości słoniowej mając na rękach kuchenne rękawice. Brakowało mi warsztatu i polotu. Napisanie jednego krótkiego opowiadania zajmowało mi czasem nawet rok. Przez większość czasu i tak naśladowałam swoich ulubionych pisarzy. Przeszłam przez fazę Hemingwaya, ale też dość poważną fazę Annie Proulx i raczej żenującą fazę Cormaca McCarthy’ego. (…)

Było to zgodne z prostą i wspaniałomyślną zasadą oferowaną przez życie: jeśli coś stale ćwiczysz, będziesz w tym coraz lepszy. Gdybym między dwudziestką a trzydziestką dzień w dzień grała w koszykówkę albo dzień w dzień wyrabiała ciasto, albo dzień w dzień uczyła się mechaniki samochodowej, zapewne w tej chwili byłabym całkiem niezła w rzutach wolnych, pieczeniu rogalików lub naprawie skrzyni biegów.

Zamiast tego uczyłam się jak pisać.

Zawsze mówię, że pisania można się nauczyć. Teraz mam na potwierdzenie mojej teorii słowa Elizabeth Gilbert. A ty nie czekaj, tylko zakładaj rękawice kuchenne i biegnij rzeźbić!

Wskazówki od Bardzo Dobrych Pisarzy

W zeszłym tygodniu w Krakowie odbył się Festiwal Conrada. Przez 7 dni mogliśmy chodzić na spotkania z pisarzami z całego świata, także tymi z naprawdę „górnej półki”. Byłam na festiwalu prawie codziennie i skrzętnie notowałam ważne słowa. Dla siebie i dla was. I dziś garść rzeczy od Bardzo Dobrych Pisarzy.

Trust me to bardzo ważne zdanie w moim życiu i w mojej twórczości” powiedział Michel Faber na początku spotkania i od razu zdobył moją sympatię. Zaufanie jest bardzo ważne też dla mnie. Kiedyś zrobiłam takiego mema „Zaufaj swojemu pisaniu”, który cieszył się dużą popularnością. A ty ufasz?

Faber powiedział jeszcze, że pisał 25 lat zanim opublikował pierwszą książkę. I że nigdy nie myślał o pisarstwie jak o karierze. Po prostu miał historie do opowiedzenia.

Eleanor Catton i Michael Cunningham wspominali o swoich studentach i o swoich metodach uczenia. Bardzo ciekawe rzeczy, byłoby super kiedyś pójść do nich na zajęcia. Ale na razie zostają wskazówki. Catton mówiła o czymś co i ja polecam i w co wierzę: o ćwiczeniach warsztatowych pomagających rozwinąć styl: „Kiedy uczę bardzo często zadaję ćwiczenia imitowania tekstów innych, to bardzo rozwijające i ważne. Nie trzeba wcale zaczynać od pomysłów. Można na początku go nie mieć, a imitowanie stylu innych pisarzy bardzo dużo może nauczyć.”

Jak to możesz zrobić? Przede wszystkim możesz zacząć już dziś! Po prostu zdejmij z półki książkę, otwórz na dowolnej stronie, przeczytaj akapit i spróbuj napisać dalszy ciąg dokładnie w tym samym stylu. Żeby to zrobić, musisz dokładnie przyjrzeć się stylowi pisarza, zauważyć jaki ma rytm zdania, jakich używa słów, czy jest np. dużo przymiotników czy może nie ma ich wcale. Ćwicz tak raz w tygodniu. Po 3 miesiącach będziesz mieć zupełnie inny, znacznie ciekawszy styl. Zakładam się.

Cunningham nie był tak delikatny: „Pytam moich studentów dla kogo piszą i jeśli mówią dla siebie, to każę im się wynosić i wrócić kiedy będą pisać dla kogoś. Ja piszę dla kilku bardzo konkretnych osób, dosłownie dla paru przyjaciół. Bardzo mi to pomaga, kiedy pisząc myślę o kimś konkretnym.”

To jest coś, co polecam przede wszystkim każdemu, kto pisze non fiction. W przypadku poradników, to absolutny początek pracy nad książką, od tego kim jest czytelnik wszystko się dla mnie zaczyna. Nie myślałam, że to też takie ważne w przypadku fikcji, choć widzę dużą różnicę pomiędzy tekstami autoterapeutycznymi, których redakcji odmawiam, bo one nie są po to żeby je redagować, a tymi pisanymi z myślą o czytelnikach.

O ważności czytelnika mówił też Richard Flanagan: „To czytelnik tworzy powieść, nie pisarz, czytelnik urzeczywistnia przez czytanie zapisane słowa, a książka pozwala czytelnikowi zobaczyć historię.”

O magii pomiędzy opowieścią a jej zapisywaniem opowiadała jak zawsze niezwykle Olga Tokarczuk. W zeszłym roku też byłam na spotkaniu na nią i nawet napisałam o tym list czwartkowy, o bohaterce, która do niej przyszła. A teraz Tokarczuk mówiła tak: „Nie byłoby literatury gdyby nie wychodzenie poza nasz materialny świat. Każda książka, która chce mówić coś ważnego ociera się o duchowość, o próbę opowiedzenia o czymś co jest trudne do opisania, nieskończone, niepojęte, teoretycznie  o zakończeniach, o których pisałam całkiem niedawno: „Ja się nigdy nie martwię końcem książki, to przyjdzie, książka sama wie jak się ma skończyć.”

A na koniec jeszcze Stasiuk: „Zawsze chciałem podróżować i patrzeć na świat, a nie się ścigać.”

podpis2

PO CO SĄ WYJAZDY PISARSKIE

W ten weekend robię pierwszy w życiu wyjazdowy warsztat pisarski. Zabieram 10 osób do magicznego miejsca w przyrodzie, poza Krakowem, do domu z wielkim ogrodem, gdzie każdy będzie mógł znaleźć swoje miejsce na pisanie. Będziemy mieć warsztaty, ale chcę też żeby każdy mógł w ciszy i spokoju po prostu pracować.

Pisarskie wyjazdy nie są zbyt popularne w Polsce, może lepiej: w ogóle ich nie ma. Tymczasem w Stanach pisarskie odosobnienia (writing retreats) są popularne i dość rozpowszechnione. Może pamiętasz, że w poprzednim ustroju funkcjonowały Domy Pracy Twórczej? Pisarze mieli swoje miejsca (np. w Kazimierzu Dolnym), gdzie mogli jechać na kilka tygodni lub miesięcy i w spokoju pracować. Ktoś im gotował, może ktoś nawet sprzątał i mieli święty spokój i czas tylko na pisanie. Teraz funkcjonują stypendia pisarskie, również wyjazdowe w różne miejsca – takie domy pracy twórczej w Europie. Nie wiem jak się dostaje takie stypendium, podejrzewam, że są po prostu konkursy na które składa się projekty na książkę i czasami można dostać pieniądze, a czasami pobyt w twórczym miejscu.

Piszę o tym, bo myślę, że to bardzo ważne, żeby czasami uhonorować swoje pisanie i pozwolić sobie na wyjazd tylko pisarski. To nie musi być wcale zorganizowany wyjazd (te amerykańskie retreaty są kosmicznie drogie), możesz to zrobić sam albo z kimś kto też chce pisać. Chodzi o intencję. Oczywiście, że miejsce w którym jest cisza i tabuny turystów nie przewalają ci się po głowie może być pomocne. Albo takie, w którym nie ma internetu. Kilka z autorek z którymi pracowałam wyjechało pisać na tydzień czy dwa – więc ludzie naprawdę to robią! Możesz wyjechać sam/a albo z kimś kto ma podobną intencję do Ciebie. Ważne jest tylko to, żeby naprawdę pisać, a nie spędzać czas na plotkach albo rozmawianiu o tym dlaczego się nie pisze.

Czasami też wystarczy, że cała twoja rodzina wyjedzie. Możesz wysłać wszystkich na wakacje i zostać w domu i wtedy w świętym spokoju pisać. Ale tutaj kryje się pułapka, że zamiast to robić, będziesz sprzątać, prasować zaległe góry koszul albo co gorsza wpadniesz na pomysły szybkiego mini remontu. Opcja z zostaniem w domu jest więc tylko dla osób obdarzonych silną wolną.

Jeśli nie możesz sobie pozwolić na wyjazd, możesz zafundować sobie pisarskie dni.

Np. czwartkowe popołudnia albo soboty – znaleźć miejsce w twoim mieście, które sprzyja skupieniu. To może być czytelnia biblioteki, czytelnia czasopism, czy zapomniana przez wszystkich kawiarnia, a może mieszkanie babci, która wyjechała na wieś. Bierzesz pod pachę komputerem albo plik kartek, wyłączasz telefon i idziesz pisać. Wiem, że finalistki mojej Szkoły Pisania Powieści umawiają się na pisanie – i jestem z nich szalenie dumna, bo myślę, że nadanie pisaniu priorytetu i zadedykowanie czasu pisaniu to bardzo bardzo ważna rzecz w byciu pisarzem.

Zaczęło się lato, to może być dobry moment, bo może masz mniej pracy i więcej czasu na pisanie. Ale też dlatego, że niewiele trzeba żeby gdzieś pojechać. Namiot? PKS?

Trzymam kciuki za twoje pisanie, za twoją intencję pisania.

podpis2

Dlaczego spotkania z innymi pisarzami są ważne

Dziś w czwartkowym liście pisałam o tym, że pisanie jest samotnicze. Jeśli nie dostajesz moich listów – zapisz się obok, a jeśli chcesz dostać ten o samotności w pisaniu – napisz do mnie. Na końcu listu napisałam, że tak samo jak samotności dla pisania ważne jest spotkanie. Jakie to może być spotkanie?

Z kimś kto jak ty pisze – możecie umówić się nawet w dwójkę na gadanie o pisaniu.

Z grupą – na warsztacie albo kursie pisania.

Z pisarzem z dużym dorobkiem – podczas spotkania autorskiego.

Jeśli nie mieszkasz w dużym mieście i nie masz możliwości przyjechać ani na warsztat ani na kurs ani na wieczór autorski na festiwalu, możesz znaleźć piszące osoby przez internet i chociażby słuchać audycji książkowych Michała Nogasia – „Z najwyższej półki”, w których rozmawia z pisarzami – taki radiowe wieczory autorskie, które osobiście uwielbiam.

Czemu spotkania są takie ważne? Z wielu powodów – dadzą ci inspirację. Co znaczy, że na spotkaniu zawsze warto mieć coś do notowania. Zazwyczaj mam przy sobie notes, ale zdarzyło mi się pisać na bilecie tramwajowym. Jeśli usłyszysz coś, co jest dla Ciebie inspirujące, koniecznie to zapisz! Gwarantuję Ci, że inaczej nie będziesz pamiętać. Ja notuję nieustająco, z każdego spotkania z pisarzem wychodzę z notatkami.

Dadzą ci motywację – bo kiedy znajdziesz się w towarzystwie osób, które piszą, szansa, że poczujesz na to chęć i przełamiesz blokadę znacznie wzrośnie. Jeśli lubisz pisać, ale nie robisz tego od dawna, a wiadomo, że im dłuższa przerwa, tym trudniej zacząć, koniecznie idź na spotkanie, na warsztat – i złap natychmiast motywację, która do Ciebie przyjdzie.

Spotkań z pisarzami, grup pisarskich, warsztatów jest bardzo wiele – i tylko od Ciebie zależy które wybierzesz. A ja dziś chciałam opowiedzieć ci o cyklu warsztatów z pisarzami, które mam przyjemność tworzyć z Kubą Kulasą z działu literackiego Krakowskiego Biura Festiwalowego czyli Miasta Literatury Unesco. Kuba zaprosił mnie pierwszy raz do poprowadzenia warsztatu rok temu, na Festiwalu Kultury Żydowskiej. I chyba byli ze mnie zadowoleni, bo w tym roku w zimie dostałam propozycję stworzenia programu cyklu z pisarzami i opieki merytorycznej nad całością. Wyobraź sobie, że możesz wymyślić od A do Z program takiego kursu, wskazać pisarzy, a potem ich spotkać i wspólnie ustalić o czym poprowadzą warsztat – czy to nie brzmi świetnie? Właśnie coś tak fantastycznego robię od kilku miesięcy! Tworząc program myślałam o potrzebach wielu osób – dlatego zdecydowałam, żeby na warsztaty zaprosić pisarzy bardzo różnych gatunków.

Zaczęliśmy od fantastyki – w kwietniu odbył się warsztat z Jakubem Ćwiekiem, w maju są aż dwa warsztaty – tydzień temu Laboratorium Reportażu poprowadził Wojciech Jagielski, a 26 maja warsztat pisania o podróżach poprowadzi Tomek Michniewicz. W lipcu czeka na was prawdziwa bomba (ale to na razie tajemnica), a potem kolejne warsztaty z innymi gatunkami. Wszystkiego o cyklu możesz dowiedzieć się tutaj.

A Miasto Literatury Unesco (możesz ich też śledzić na FB, tam są wszystkie aktualności) oprócz warsztatów organizuje niezliczoną ilość wydarzeń i akcji literackich, od spotkań z pisarzami, literackich spacerów po Krakowie, po wymiany książek i wydarzenia w małych księgarniach. Chyba nie da się być na wszystkim, ale bardzo zachęcam cię do wzięcia w czymś udziału. Robią naprawdę świetną robotę!

podpis2

Ryzyko

Fragment książki Julii Cameron „Droga artysty”.

PYTANIE: Co bym zrobił, gdybym nie musiał tego robić doskonale?

ODPOWIEDŹ: O wiele więcej, niż robię.

(…)

„Wyjdę na idiotę” – mówimy, wspominając pierwsze zajęcia na kursie aktorskim, pierwsze kulawe opowiadanie, nasze straszne rysunki. Fortel polega na tym, że porównujemy się z mistrzami i oceniamy własne dziecinne kroczki miarą ich szczytowych osiągnięć. Swoich studenckich etiud nie zestawiamy ze studenckimi etiudami George’a Lucasa. Zestawiamy je z Gwiezdnymi Wojnami.

Nie przyjmujemy do wiadomości, że aby zrobić coś dobrze najpierw musimy być gotowi zrobić to źle. Wolimy wyznaczyć sobie granice tam, gdzie spodziewamy się sukcesu. Żyjąc w tych granicach czujemy się przygaszeni, przytłumieni, zrozpaczeni i znudzeni. Ale za to bezpieczni. Bezpieczeństwo jest bardzo kosztownym złudzeniem.

Żeby zaryzykować, musimy odrzucić balast ograniczeń, które sobie narzuciliśmy. Musimy się przebić przez: „Nie mogę, bo…”. Bo jestem za stara, za biedna, zbyt nieśmiała, zbyt dumna? Zbyt ostrożna? Zbyt bojaźliwa?

Kiedy mówimy, że czegoś nie potrafimy, zwykle oznacza to, że nie zrobimy czegoś, o ile nie jesteśmy pewni, że zrobimy to doskonale.

Czynni artyści wiedzą, że taka postawa to szaleństwo. Wśród reżyserów krąży popularny dowcip: „Tak, zawsze wiem, jak powinienem wyreżyserować film – kiedy już go wyreżyseruję”.

Jako zablokowani artyści mamy nierealistyczne oczekiwania i wymagania – od siebie wymagamy samych sukcesów, a od innych uznania. To milczące założenie sprawia, że mnóstwo rzeczy pozostaje poza naszymi możliwościami. (…)

Gdy pogodzimy się z myślą, że coś, co warto zrobić, być może warto zrobić choćby i źle, otworzą się przed nami szerokie możliwości. „Gdybym nie musiał(a) robić tego doskonale, spróbował(a)bym…” [napisać coś?]

W filmie Wściekły byk brat i menedżer głównego bohatera, boksera Jake’a La Motty, tłumaczy mu, dlaczego powinien zrzucić parę kilogramów i stanąć do walki z nieznanym przeciwnikiem. Zawiłą przemowę, po której Jake jest całkiem skołowany, menedżer podsumowuje: „A więc zrób tak. Jak wygrasz , to wygrasz. Jak przegrasz, to też wygrasz”.

Tak samo jest z podejmowaniem ryzyka.

Inaczej rzecz ujmując, bardzo często warto podjąć ryzyko tylko po to, żeby je podjąć. Poszerzanie definicji samego siebie jest ożywcze – a temu służy ryzyko. Gdy rzucasz sobie wyzwanie i je podejmujesz, rodzi się w tobie poczucie mocy sprawczej – katapulta do kolejnych wyzwań skazanych na powodzenie. Z tej perspektywy przebiegnięcie maratonu zwiększa prawdopodobieństwo napisania sztuki. Napisanie sztuki daje ci fory w maratonie.

Bycie pisarzem to stan umysłu

Jeśli piszesz to jesteś pisarzem cały czas, a nie we wtorki, czwartki i soboty od 20 do 23 kiedy siadasz przed komputerem albo kartką. Bycie pisarzem to stan umysłu.

Pierwszym krokiem jest ciekawość.

Patrzysz na świat z otwartością, z ciekawością. To jak przełączenie sobie czegoś w głowie i wejście w tryb „odbieram rzeczywistość bardziej”. Z ciekawością łączy się słuchanie. Świat jest pełen historii, wystarczy zacząć ich słuchać. Opowieść, jej kawałki, strzępki które zainspirują cię do czegoś możesz usłyszeć zarówno od kogoś obcego, przypadkiem jak i od bliskich osób. Twoi przyjaciele mówią ci, że jesteś dobrym słuchaczem? To cecha dobrych pisarzy: umieją słuchać i starać się zrozumieć, bez oceniania.

W pisaniu bardzo pomoże ci bycie uważnym obserwatorem. Miej oczy szeroko otwarte, chłoń otaczający cię świat całym sobą. Zwracaj uwagę na szczegóły. Szybko zauważysz, że kiedy się skupisz to zapamiętasz masę detali, które zazwyczaj omijamy. A detale tworzą opowieść. Bohatera, sytuację, opis. Barwny tekst składa się zazwyczaj z wielu szczegółów.

Dobry pisarz jest elastyczny, bo otwarty na to co do niego przychodzi. Jeśli uprzesz się, że masz pisać o czymś to jest duża szansa, że nie zauważysz wielu rzeczy, które same pchają ci się pod pióro. Spontaniczność w twórczości, podążanie zarówno za tym co się pojawia, ale też za swoim nastrojem, przemyśleniami procentuje. Bo nigdy nie wyczerpią ci się tematy.

Jeśli pisanie to stan umysłu to z pewnością nierozerwalnie z nim związana jest refleksja. Zadawanie sobie pytań. Od tych najważniejszych, kim jesteś, kim jest twój bohater, przez psychologiczne, dzięki którym możesz lepiej zrozumieć motywację swoich postaci (więc bardziej przekonująco opowiadasz) po pytania pogłębiające zrozumienie zjawiska/wydarzenia o których piszesz.

W pisaniu niezbędna jest też synteza, łączenie faktów. Możesz to robić na codzień – znajdować połączenia między wydarzeniami, o których słyszysz, ludźmi, których spotykasz, emocjami, których doświadczasz. Chodzić ulicami i oplatać rzeczywistość siatką połączeń w twojej głowie, mapą skojarzeń, która czasami w zaskakujący sposób zaprowadzi się z punktu A do B.

Możesz być pisarzem i przez parę miesięcy nie napisać ani słowa, tylko robić notatki.

Notatki to coś absolutnie niezbędnego jeśli chcesz pisać. To świetny start jeśli chcesz być pisarzem, ale nigdy nie napisałeś/łaś nic. To genialny sposób na reaktywację pisania – jeśli od dawna nie napisałeś/łaś nic i chcesz do tego wrócić, ale nie możesz się wdrożyć, zacznij od notatek. Notatki są super, bo nie są przerażające. Napisanie opowiadania brzmi dość strasznie, artykuł też może być groźny, o nowym rozdziale powieści nie wspomnę. Ale notatki? Phi, notatki to nic groźnego. Noś przy sobie notes, zapisuj myśli, zdania, nawet pojedyncze słowa – hasła na skrawkach papieru i wrzucaj je do pudełka, do teczki. A potem wyciągaj i składaj w całość jak puzzle.

Pisanie jest często jak układanie układanki. Nie musisz od razu wiedzieć co ci z niej wyjdzie. To jak układać puzzle do których zgubiło się pudełko. Bycie pisarzem to stan umysłu. Tylko od ciebie zależy czy go wybierzesz.

podpis2