Wiele razy podczas zajęć na kolejnych kursach czy w pracy indywidualnej mówię o tym że dobry tekst to taki, który czytelnik może sobie łatwo wyobrazić, może go „zobaczyć”. Jak opis to plastyczny, jak akcja to dynamiczna, jak bohater to w ruchu. Właściwie za każdym razem używam mojego ulubionego porównania, że tekst ma być jak film. Pisałam już o tym w kontekście opisów: żeby pamiętać o ruchu kamery, a nie stawiać ją w jednym miejscu – bo wtedy opis jest po prostu nudny.
Pisanie obrazowe oznacza jedno: że scena, którą piszesz, musi się dziać.
Niezależnie od tego jak dużo się tam dzieje, bo może prawie nic. Coś dzieje się zawsze. Świat jest ruchomy i nie da się go zatrzymać. Nie zatrzymuj go więc w swoim pisaniu! To tak jak w filmie: kiedy pojawia się scena w której niewiele się dzieje to czy nagle jest stop klatka? Czy kiedy wchodzi nowy bohater, to reżyser wciska pauzę, a on staje przed nami na baczność na białym tle żebyśmy mogli go sobie dobrze obejrzeć?
O tym co oznacza pisanie obrazowe opowiadałam też Dorocie, świetnej pisarce fantasy (przeczytaj koniecznie jej opowieść o spotkaniu z bohaterem). Dorota doznała małego olśnienia na wystawie fotograficznej i potem napisała do mnie maila:
Patrząc na te zdjęcia naprawdę dotarło do mnie jak ważny jest w pisaniu obraz, czysty obraz, bez owijania w zupełnie zbędną watę słowną. Słyszałam Twój głos opowiadający mi o tym na naszej sesji i kiwałam głową… kurde!!! ona ma rację!!! (…)
Teraz gdy siadam do pisania najpierw staram się przez kilka minut „zobaczyć” scenkę, co się dzieje, jaka jest pogoda, jakie światło, zapachy, pora dnia, kto jest na scenie i co robi; staram się uruchomić zdjęcia, włączyć PLAY i patrzeć na to co się dzieje, bez kontrolowania tego!
Postaraj się pomyśleć tak jak Dorota i zobaczyć np. swój statyczny opis jak zdjęcie, a potem włączyć PLAY. Co się zacznie dziać? Zobaczmy.
Pokój był duży, wytapetowany na zielono. Po prawej stronie stała kremowa kanapa ze sfatygowanym siedziskiem. Przed nią mały stolik z dwoma filiżankami kawy. Naprzeciwko były drzwi balkonowe i zaraz przy nich stare biurko zawalone papierami. Na ścianie koło drzwi rozpychała się meblościanka pamiętająca dzieciństwo Heleny. Stary telewizor ustawiony był na stoliku tuż obok. Z sufitu wystawał duży żyrandol w fioletowym kolorze zupełnie gryzącym się z tapetą. Na kanapie siedziała Helena z przyjaciółką i rozmawiały.
Co tutaj widzisz?
Bo ja dwa manekiny w składzie meblowym. Ewentualnie instalację: barbie w jej domku z czasów poprzedniego ustroju.
To nieruchomy kadr. Taki opis w tekście jest tym, który zaznaczę i powiem: wprowadź tu ruch, wyobraź sobie, że to film, włącz PLAY!
Zobacz, jak możnaby to zrobić:
Drzwi balkonowe otworzyły się ze skrzypnięciem i podmuch wiatru zrzucił kilka kartek z góry papierów na starym biurku. Firanka zafalowała i na ekranie starego telewizora odbiło się światło wypełniając zielony pokój. Błysnęło też na żyrandolu podkreślając jego absurdalnie fioletowy kolor i w szybkach meblościanki rozpychającej się na całej ścianie. Pokój na szczęście był tak duży, że nawet ten pamiętający dzieciństwo Heleny meblowy potwór nie był w stanie zabrać całej przestrzeni dla siebie. Filiżanka cicho brzęknęła na stoliku, rozsiewając wokół błogi zapach kawy. Helena zamknęła ją w dłoniach i na powrót zapadła się w sfatygowaną kremową kanapę i w rozmowę z przyjaciółką.
Nie wykorzystałam żadnych innych informacji, wprowadziłam tylko ruch, przez bardzo prosty zabieg – wykorzystałam wiatr i światło. I nagle – proszę! Zamiast zdjęcia jest film. Oczywiście to jedyny sposób na napisanie tej sceny. Spróbuj to zrobić po swojemu. A potem wróć do swoich tekstów, przyjrzyj się im uważnie i włącz PLAY.
Ożywiony opis pokoju – genialny! Lecę przerabiać skandynawski salon żywcem wzięty z magazynu wnętrzarskiego mojej bohaterki 😉