
Kilka razy słyszałam opinię od redaktorów z wydawnictw, że nie należy pisać książek o sobie. Wypowiedziane tonem trochę lekceważącym. Rozumiem, skąd ona się bierze – wydawnictwa nie chcę “autora jednej książki”, a to jest częsty przypadek osób piszących o swoim życiu. Wydawnictwo chce dojrzałego pisarza, który napisze wiele książek, a inwestycja w wypromowanie go jako debiutanta się zwróci. To ma sens i jest dla mnie zrozumiałe. Ale jednocześnie nie oznacza, że nie można pisać o sobie.
Ja widzę pisanie o sobie na dwa sposoby:
Piszę książkę o moim bólu, przeżyciu, doświadczeniu, czymś, co mnie ukształtowało, co mnie definiuje. Napisanie tej książki jest dla mnie terapeutyczne, często przytaczam tam wydarzenia jeden do jeden, boję się, że członkowie rodziny, bliscy, były mąż, dzieci, etc. się rozpoznają i będzie wielka afera.
W napisaniu takiej książki nie ma absolutnie nic złego, wręcz przeciwnie, moim zdaniem to jest wspaniały pomysł. Napisanie takiej książki przynosi często katharsis, a już na pewno dużą zmianę w procesie uzdrawiania, uwalniania się od przeszłości i zrobienia kroku na przód. Widziałam kobiety, które najpierw musiały napisać książkę o tym jak zostawiają swoich mężów, żeby naprawdę mieć odwagę to zrobić, ale to już zupełnie inny temat. Reasumując – jeśli czujesz, że ciągnie Cię do takiego pisania, nie wahaj się, to może być bardzo ważny moment!
Jednocześnie pamiętaj, że niekoniecznie taką pozycją będą zainteresowane wydawnictwa. Pamiętaj też, że jest różnica pomiędzy terapeutycznym pisaniem o swoim życiu, a tworzeniem literatury i warto być jej po prostu świadomym. (opowiadałam o tym szczegółowo w tym video: “Najczęstsze błędy w pisaniu powieści o swoim życiu”.
Sposób drugi to traktowanie siebie jako nieustającego źródła inspiracji. Piszę książkę o kimś innym, kogo obdarowuję swoimi emocjami. Czyli używam mojej prawdy na poziomie emocji, ale zmyślam wydarzenia. Albo piszę o prawdziwych wydarzeniach z mojego życia, ale one się przydarzają komuś innemu. Albo piszę o sobie, ale nieprawdę, tworzę wydarzenia, które nigdy w moim życiu nie mają miejsca. Piszę o sobie, ale mam innych rodziców, inną przeszłość, innego męża. Jestem w mojej twórczości grubsza, chudsza, lepsza, ładniejsza, wygrywam w totka, jestem znaną pisarską, wyjeżdżam do Toskanii.
Możesz zrobić absolutnie wszystko. Często osoby, które trochę bazują na swoim życiu pytają mnie: ale to ja mogę napisać nieprawdę? Możesz, na 100% możesz, bo piszesz literaturę, a nie reportaż. Nie możesz napisać nieprawdy, kiedy piszesz tekst dziennikarski, reporterski np. o kimś – wtedy nie możesz zmyślać ani łączyć zdarzeń. Takie gatunki opierają się na faktach, a zadaniem autora jest prawdy dociekać. Ale jeśli piszesz fikcję – czy to jest powieść, czy stylizowane wspomnienia lub dziennik – możesz wszystko. Jeśli ktoś Ci będzie zadawał pytania “czy to jest prawda?”, to Twoim wyborem jest czy odpowiesz czy nie. Nie musisz odpowiadać! Nie musisz absolutnie nikomu się zwierzać z tego co i ile w Twojej powieści jest prawdą, a co nie jest. To jest tylko Twoja sprawa. Niektórzy autorzy opowiadają otwarcie ile jest prawdy w ich powieściach, ale nie wszyscy to robię i moim zdaniem każdy ma prawo zadecydować o sobie.
Drugi sposób pisania jest dla mnie bardziej otwarty, bo ilość historii do opowiedzenia nigdy się nie kończy. Oczywiście może się zdarzyć, że odejdziesz tak daleko od siebie w “nieprawdę”, że to już nie będzie o Tobie. Często trudny jest dla początkujących pisarzy moment, kiedy bohater jest trochę nim, a trochę nie jest. Gubią się, bo założyli, że będzie do nich podobny, a potem odpływa i nagle nie wiadomo już kim jest. W takim momencie doradzałabym przyjrzenie się bohaterowi i świadome zauważenie, zanotowanie, w czym jest do mnie podobny, a w czym nie. Może okaże się, że to taka moja “siostra bliźniaczka”? A może tylko ktoś, kto miał takie same doświadczenia, ale inaczej na nie zareagował i inaczej potoczyło się jego życie.
Dla mnie ocean możliwości to magia literatury. Nie ma opowieści, której nie możesz napisać. Każda opowieść jest dla Ciebie dostępna, kiedy rozejrzysz się dobrze, to cała Twoja rzeczywistość jest nimi wypełniona, jak migoczącymi punktami, które wibrują w powietrzu aż po horyzont.