Pamiętam jak kilka lat temu moje pragnienie rysowania i malowania było tak silne, że chodziłam po kryjomu do sklepów plastycznych i macałam pędzle. Czasami brałam jeden do ręki i ukrywając się przed sprzedawcą, malowałam w powietrzu albo po okładkach notesów. Miziałam wnętrze dłoni małymi miękkimi pędzelkami, szczeciniakami, sięgałam po okrągłe, duże pędzle i płaskie szpachelki. Ale przecież nie mogłam zacząć rysować ani malować, bo było wiadomo, że jestem beztalenciem i nic poważnego z tego nie będzie. Nie dla mnie były bloki i płótna, nawet szkolne akwarelki i zwykle kredki. A potem, na warsztacie 5 rytmów nauczyciel powiedział, jakby prosto do mnie: „po prostu zrób krok, nawet jeśli nie wiesz dokąd idziesz”. Napisałam sobie to zdanie w notesie, drukowanymi literami. I zapisałam się na malarskie zajęcia. Teraz, dwa lata później, dość często i maluję i rysuję, na mojej szafie rośnie stos prac w coraz większych formatach, a to wszystko sprawia mi ogromną przyjemność. Eksplorowanie kolejnych technik, wyrażanie tego co czuję obrazem, sprawia mi morze przyjemności.
Ile masz w szafce pięknych notesów, w których nie piszesz, bo „szkoda ich na głupoty”? Ile razy pomyślałaś/łeś, że chcesz pisać, ale nie możesz, bo „nie masz talentu” albo nie warto, bo i tak nic poważnego z tego nie będzie? Ile razy miałaś/łeś chęć po prostu coś popisać, ale nie wzięłaś/wziąłeś kartki i ołówka, bo „przecież do niczego cię do nie zaprowadzi”?
Kilka razy w miesiącu, czasami kilkanaście, dostaję maila, w którym ktoś opowiada mi swoją historię: o tym jak uwielbia pisać, jak w podstawówce pisał wypracowania, jaką mu to sprawiało przyjemność i że potem się gdzieś zgubiło, bo wiadomo, dom, praca, rodzina, obowiązki i że teraz by chciał wrócić do pisania. I że chce wiedzieć „czy jego pisanie ma sens”, więc prosi mnie o ocenę swojej twórczości, żebym powiedziała, „czy to ma sens, czy ma sobie znaleźć inne hobby”.
Odpowiadam zawsze tak samo, pytaniem: „po co chcesz pisać?”. Bo jeśli dlatego, że to lubisz, że to jest dla ciebie ważne, że sprawia ci to radość, mimo że czasami jest trudne albo powoduje frustrację to tak, to ma sens.
Jeśli oczekujesz, że pisanie przyniesie ci sławę i pieniądze, najlepiej w przeciągu najbliższego kwartału, to nie, to raczej nie ma sensu. Radzę wtedy znaleźć inny sposób na zdobycie sławy i fortuny, a z pisanie zdjąć presję i sprawdzić, czy nadal lubimy to robić. Bo pisanie bardzo rzadko przynosi pieniądze, tak jak każda twórczość. Oczywiście zupełnie inna jest sytuacja, w której ktoś ma biznes, od dłuższego czasu zarabia na swojej wiedzy i książka ma być kolejnym krokiem, poradnikiem dla zdobytej już rzeszy klientów, wtedy tak, możliwe, że na niej zarobi.
Jeśli natomiast chcesz tworzyć, bo czujesz, że masz historię do opowiedzenia, bo pisanie po prostu sprawia ci przyjemność, bo najlepiej wyrażasz się w słowach, bo kochasz literaturę, czytasz nałogowo i chcesz też spróbować swoich sił – tak, to ma sens. Ma sens pisanie jak najwięcej, rozwijanie się, dawanie sobie szansy na naukę, żeby pisać coraz lepiej. Ma sens także pisanie kiepskich kawałków i wyrzucanie ich do kosza, ma sens wkurzanie się, że siedzisz drugą godzinę przed komputerem i napisałaś/łeś pół strony, ma sens mierzenie się ze swoją frustracją. Ma sens czytanie swojego opowiadania po roku i stwierdzanie, że jest straszne i że teraz najchętniej poprawiłoby się co drugie zdanie, albo najlepiej napisanie go od początku. Bo to znaczy, że się rozwijasz.
Moim zdaniem każda twórczość ma sens, a już najbardziej ta, której nadaje się ścieżkę rozwoju. Czyli taka trochę „prowadzona”, zaoopiekowana, w której nie piszesz przez 20 lat tej samej książki nie próbując się uczyć, tylko taka, której nadajesz ważność i się nią zajmujesz. Wtedy szansa, że napiszesz to, o czym marzysz, wzrasta, co więcej, najprawdopodobniej napiszesz coś tak wspaniałego, o czym jeszcze ci się nawet nie śniło.
Pisanie pomaga wyciągnąć z naszej głowy naprawdę niezwykłe historie. Coraz bardziej dochodzę do wniosku, że każdy z nas nosi pod czaszką teksty godne Pulitzera. Sęk w tym, że niewielu ma odwagę, by je stamtąd wydobyć 🙂
Marek, dzięki za ten głos! Tak, zdecydowanie wielkie TAK, bardzo się z tym zgadzam.
„Zbeszczescilam” jeden z moich pięknych notesow, po przeczytaniu tego listu:) I żyję, co więcej, czuję się świetnie!
Cudownie!!!! hip hip hurra! Brawo Ola, cieszę się szaleńczo 🙂
Wspaniały post <3 Właśnie tak podchodzę do pisania – jak do drogi rozwoju 🙂 Dlatego na blogu rozliczyłam się ze swoim 2016, który był moim "rokiem pisania" 🙂 Już za czasów szkoły robiłam notatki dot. zmian we mnie i po czasie świetnie się na to patrzy!
Ania, to wielka przyjemność patrzeć jak się pisarsko rozwijasz. A twój blog o pisaniu jest super! Trzymam kciuki, żeby 2017 też był rokiem pisania 🙂