Przeznaczonego czasu na pisanie. Im więcej, tym lepiej. Dwie godziny tygodniowo to za mało, żeby napisać książkę w ciągu roku, ale wystarczająco jeśli chcesz popracować nad stylem i po prostu to lubisz.
Papieru. Nie wierzę w pisanie od razu na komputerze. Nie zachęcam cię do pisania na papierze tekstu, który ma być przeznaczony do publikacji, tak samo jak nie namawiam cię, żeby na papierze pisać 30 stron nowego rozdziału. Ale pomysły, notatki, mapy myśli i ćwiczenia stylistyczne rób na papierze. Czytałam, że kiedy pracujemy na papierze nasz mózg działa zupełnie inaczej, jest znacznie bardziej kreatywny i obserwuję uczestników na warsztatach czy kursach, którzy dzięki papierowi zaczynają mieć zupełnie inne pomysły.
Prysznica. Tak, nie pomyliłam się: prysznica. I nie dlatego, że w trakcie pisania się spocisz! Znam sporo osób (w tym siebie), którym najlepsze pomysły przychodzą do głowy pod prysznicem! Pewnie ma to wiele wspólnego z relaksem i przepływem wody, jeśli chcesz wiedzieć dokładnie, to po prostu poszukaj, ale najlepiej spróbuj – kiedy poczujesz, że nie masz weny, że dopadła cię blokada, utkniesz – idź pod prysznic!
Spaceru. Bo ruch jest potrzebny chociażby po to żeby poruszyć to co zastane w Twojej głowie. Może to brzmi szaleńczo, ale wyobrażam sobie, że kiedy poruszasz ciałem, a więc też głową, to przestawiają się w niej pudełka i szufladki i to co było na dnie, schowane za innymi, przesuwa się do przodu delikatnie a czasami spada z hukiem na ziemię jak poruszone pudło na pawlaczu. Spacer to też szansa na to, żeby odkleić się od swojej głowy i rozejrzeć dookoła. A wtedy możesz znaleźć mnóstwo pomysłów i inspiracji, przez kolor czapki dzieciaka na parkingu po całego bohatera.
Samotności. Wiele osób boi się być samemu. Często pragniemy towarzystwa za wszelką cenę, a samotny weekend w domu nie mówiąc o samotnych wakacjach brzmi jak koszmar. Tymczasem samotność jest niezbędna dla twórczości. O tym jak wyważyć proporcje między samotnością a twórczym towarzystwem pisałam w liście dwa tygodnie temu, w połowie listopada. Samotność to nic innego jak bycie we własnym towarzystwie. Tylko od Ciebie zależy czy masz sobie coś interesującego do zaproponowania. Fajnie o twórczym czasie samemu pisała Julia Cameron w „Drodze artysty” – poszukaj „twórczych randek”.
Wsparcia. Tak samo jak samotności do tworzenia potrzebujesz wsparcia po tym jak coś napiszesz albo zanim się za pisanie zabierzesz. Wsparcia osób, które w Ciebie wierzą, motywują do rozwoju, prześlą ci uścisk albo czułego kopniaka do działania w zależności od momentu. Oczywiście fajnie kiedy to są bliskie nam osoby, ale nie zawsze tak jest. Jeśli wśród twoich bliskich nikt Cię nie wspiera w twórczości, szukaj dalej. Zapisz się do internetowej grupy pisarskiej, chodź na spotkania dla pasjonatów pisania. Nie skazuj się na banicję.
Tematu – czyli tego o czym chcesz pisać. Jeśli nie masz go w sobie i nie znajdujesz łatwo wokół, a bardzo chcesz pisać, daj sobie trochę czasu, ale nie rezygnuj z nauki warsztatu. O tym na czym polegają ćwiczenia napisałam niżej. Temat do Ciebie przyjdzie, jeśli będziesz na niego otwarta/y. Jeśli jednak nie masz tematu, nie wiesz o czym chcesz pisać, lepiej na razie nie zabieraj się za pisanie książki. Bo o czym będzie? Nie licz, że „coś wyjdzie”, to raczej droga donikąd. Zamiast tego skup się na ćwiczeniach.
Ćwiczeń. Pisz na zadane tematy, ćwiczenia pisarskie. Może znaleźć trochę na mojej stronie w różnych artykułach w czytelni, możesz zapisać się do mojego Klubu Pisarskiego, w którym co tydzień dostaje się zadanie, ale też poszukać w internecie albo książkach poradnikowych „jak pisać”. Nie ma złych ćwiczeń, są lepsze i gorsze, ale wszystkie które zrobisz zaprocentują.
Jak widzisz nie wymieniłam jednego elementu, który dla wielu osób jest jedynym i na nim poprzestają – talentu. Ci, którzy sądzą, że w pisaniu chodzi tylko o talent, nie ćwiczą, nie próbują, na ogół poprzestają na marzeniu o tym jaką genialną książkę kiedyś napiszą. Ale ty już wiesz, że nie o to chodzi. Zgarnij więc swoje elementy razem i pisz!